Dynia spełniła już swoją halloweenową rolę, a teraz idzie na patelnię. Przetarta na grubych oczkach dynia w połączeniu z jogurtem, budyniem śmietankowym, mąką i jajami, a także osolona i doprawiona nabiera kształtu na łyżce.
Patelnia rozgrzana do czerwoności rzucam tyle dobra ile się zmieści i zaczyna głośno skwierczeć. Już pachnie, wyciągam niecierpliwie na talerz. Dodaję co tylko zechce, może być jogurt albo awokado i upajam się tym smakiem.
Są tak delikatne i pyszne, a przy tym, placuszki pięknie prezentują się na zielonym talerzu. Takie towarzystwo nieskonfliktowe to ja lubią. Co by tu dodać do tego pomarańczowego, smakowitego cudeńka? Może szczawiową z jajem! Zainspirowałam Was? Miłego dla Was!
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz