Europa od lat zalewana jest imigrantami z różnych części świata. Obecni przybysze emigrują na Stary Kontynent najczęściej z krajów afrykańskich i azjatyckich. Dla wielu osób przyczynkiem masowej nawałnicy kulturowo obcych migrantów socjalnych było zaproszenie wystosowane do świata przez kanclerz Niemiec Angelę Merkel w roku 2015 (tzw. Wilkommenspolitik). Celem samym w sobie było zapewnieni rąk do pracy dla niemieckiej gospodarki, która boryka się z brakiem pracowników dla rodzimych przedsiębiorstw. Nasi zachodni sąsiedzi słusznie upatrują dalszych wzrostów gospodarczych w ciągłości produkcji i sprzedaży produktów Made in Germany, ale do tego potrzebni są ludzie, a młodych Niemców rodzi się jak na lekarstwo.
Z masowymi migracjami mieliśmy do czynienia od dawna. Zazwyczaj przebiegały w stosunkowo spokojnie z jednej prostej przyczyny – migracje te odbywały się między krajami podobnymi do siebie kulturowo. Rozważając kulturę Zachodu warto zauważyć, że została zdefiniowana w dużej mierze przez wpływ starożytnego Rzymu i Grecji, a także Kościoła Katolickiego. Do takich wniosków doszedł wybitny polski uczony XX wieku, Feliks Koneczny, tworząc oryginalną koncepcję cywilizacji przywoływaną współcześnie jako swoisty wyznacznik do rozważań na temat różnic kulturowych.
Równocześnie Koneczny zauważył, iż sytuacja zmienia się diametralnie w przypadku konfrontacji dwóch całkowicie odmiennych kultur. Marzenia o spokoju i harmonii stają się wówczas mrzonką nie mającą prawa bytu. W tym miejscu warto przywołać najważniejsze zasady spisane przez profesora:
1. Mieszanki cywilizacyjne giną, bo brak im spójności.
2. Nie można być cywilizowanym na dwa sposoby.
3. Cywilizacje na styku muszą się zwalczać.
4. Przy równouprawnieniu i braku walki zwycięża niższa [cywilizacja].
5. Każda cywilizacja dąży do ucywilizowania sąsiadów na własną modłę.
Z tego względu multi-kulti uważam za wymysł lewicowych elit skazany z góry na niepowodzenie. Widzimy jak płonie Francja dręczona rozróbami wędrujących grup imigrantów, której symbolem stało się miasteczko Calais. Do tej pory wzmożony ruch był potęgowany wybudowaniem Eurotunelu łączącego Francję z Wyspami Brytyjskimi. Niekontrolowany napływ migrantów od roku 1999 zamienił to miejsce w koczowisko, które po czasie zaczęto nazywać „dżunglą”, ale symbolem nielegalnej migracji stało się dopiero po masowym napływie obcych przybyszów na zaproszenie Niemców po roku 2015.
Przez napływające informacje z Francji, Szwecji, Włoch czy Niemiec, dotyczące wzrostu liczby gwałtów czy morderstw, zrodziła się słuszna obawa o bezpieczeństwo wewnętrzne krajów europejskich. Śmiało można stwierdzić, że sporo zrobiono, aby powstrzymać nielegalną migrację poprzez zmianę przepisów i procedur, a także budowę infrastruktury powstrzymującej nas przed niebezpieczeństwem (najlepszym przykładem jest mur na granicy polsko-białoruskiej, choć nie jest to jedyna taka budowla w Europie).
Na nielegalnej migracji zbudowano już wiele kampanii wyborczych. Retoryka strachu jest bardzo silnym bodźcem dla wielu wyborców, a wiadomo, że w obliczu zagrożenia poszukiwani są twardzi przywódcy mający zaprowadzić porządek. Dzięki zatrważającej ilości przemilczeń i niedomówień politycy pomijają sprawy legalnych migrantów, których zaprasza się ze wszystkich stron świata ze względu na zapaść demograficzną. Wiele sobie obiecujemy po śmiałych planach budowy dobrobytu gospodarczego oraz +socjalnego przez inwestycje w wielkie programy infrastrukturalne jak Centralny Port Komunikacyjny. Tylko kto będzie tam pracować skoro według najnowszych statystyk wskaźnik demograficzny wynosi dla Polski 1,03 co oznacza, że na jedną kobietę w wieku rozrodczym przypada jedno dziecko! Wspomnę jedynie, że zastępowalność pokoleniową uzyskuje się przy dwojgu dzieci przypadających na jedną kobietę w wieku rozrodczym.
Zaraz zaczniemy odczuwać skutki w postaci zmniejszenia wysokości emerytur i rent, a także braku pieniędzy na podtrzymanie dotychczasowego systemu opieki zdrowotnej (o nowej jakości, braku kolejek i rozszerzeniu koszyka świadczeń można zapomnieć). Z góry też uprzedzam: nie! Wzrost stawki na składkę zdrowotną nie rozwiąże tego problemu jak wyobraża to sobie Lewica czy partia Razem. Ale dzisiaj nie o tym. Podatki pozwolę sobie zostawić na kolejny artykuł.
Według przewidywań na podstawie obecnych trendów demograficznych do roku 2100 będzie nas mniej o ponad połowę! Na horyzoncie nie widać chęci Polaków do zmian. Dzieci rodzi się coraz mniej. Najszybszym sposobem na załatanie deficytu pracowników (a jednocześnie podatników) staje się ściąganie ludzi do pracy z zagranicy. Już teraz w kraju przebywa ponad milion Ukraińców, których los nie jest pewny, ponieważ po zakończeniu wojny mogą powrócić do swojej ojczyzny celem jej odbudowy. Obecnie różni politycy wyliczają sobie nawzajem kto sprowadził więcej migrantów nieeuropejskich z odmiennych stref kulturowych. Pytanie czy ktoś zmieni to podejście ograniczając lub zakazując sprowadzania do pracy tych legalnych imigrantów?
Śmiem wątpić, a politykom zwyczajnie nie wierzyć. W obliczu pogarszających się wyników gospodarczych (spowodowanych m.in. przez brak rąk do pracy) każdy kolejny rząd będzie sprowadzał imigrantów do pracy. Czy na pewien okres czy bezterminowo? To już sprawa wtórna. Ważne są dane podawane przez takie instytucje jak Polski Instytut Ekonomiczny. Ich raporty mówią jasno: w ciągu następnych 10 lat liczba osób aktywnych zawodowo spadnie o 2,1 mln osób, PKB spadnie o 6-8%, będzie brakowało lekarzy i nauczycieli.
Spodziewam się nierealistycznych oczekiwań wobec kolejnych rządów. Przedsiębiorcy będą się ratować powszechną automatyzacją produkcji i procesów. Na pewien czas będzie to dla nich wystarczające. A co dalej? Wyczuwam, że powtórzymy rozwiązania Zachodu ze wszystkimi tego konsekwencjami lub nie będziemy przyjmować nikogo staczając się jednocześnie gospodarczo. Łatwo zauważyć, że im wyższe aspiracje do stania się potęgą gospodarczą kraju, tym szybciej maleje przyrost naturalny.
Temat dzietności zasługuje na oddzielne rozważania, jednakże owa problematyka jest nierozerwalnie związana z tematem migracji. Chcę zwrócić uwagę na jeden podstawowy aspekt. Ściąganie migrantów przez rządzących nie jest przyczyną różnych ideologii, ale konsekwencją obranego przez większość Europejczyków stylu życia. I żadne programy socjalne temu nie zaradzą, zaś spory partyjne dotyczące problemu uważam za zbiorowe kłamstwo. Kłamstwo migracyjne.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Artur Sowiński