Zamknij

Artur Sowiński: Chwała bohaterom, hańba dowódcom

Artur Sowiński Artur Sowiński 10:25, 02.08.2025 Aktualizacja: 10:29, 02.08.2025
Skomentuj

Był 1 sierpień 1944 roku. Godzina „W” była blisko. Po zniewolonej Warszawie przemykało ponad 6000 gońców roznoszących informację o decyzji dowództwa Armii Krajowej w sprawie rozpoczęcia powstania przeciwko okupantowi niemieckiemu. Żywe podniecenie udzielało się mieszkańcom miasta od wielu dni. Przeczuwali, że walka jest blisko. Front sowiecki posuwał się naprzód gromiąc niemiecką Grupę Armii „Środek”. Do polskiej stolicy było już niedaleko.

Niemcy kilka dni wcześniej zaczęli ogłaszać mobilizację cywilów do budowy zasieków i barykad przeciwko nadchodzącej Armii Czerwonej. Kolejny impuls zbliżającej się bitwy jeszcze bardziej podjudził do oporu rodowitych warszawiaków umęczonych pręgierzem przemocy. Od rozpoczęcia okupacji nie było spokojnego dnia. Na warszawskich ulicach zbyt często słyszano huk wystrzałów. Polaków traktowano jako ludzi gorszego sortu, a za najmniejsze przewinienie groziła surowa kara. Wystarczyło nie oddać honorów żołnierzom Wermachtu, żeby otrzymać kolbą karabinu w twarz.

Jak wyglądała codzienność pod okupacją? Po przegranej kampanii wrześniowej najlepsze i największe lokale należące do Polaków zostały zajęte na rzecz nowej administracji Generalnego Gubernatorstwa. Na bruk wyrzucono kilkadziesiąt tysięcy osób bez zapewnienia im jakiejkolwiek alternatywy. Dostęp do podstawowych artykułów służącym codziennemu życiu został drastycznie ograniczony. Wprowadzono reglamentację racji żywnościowych, a ceny na kwitnącym czarnym rynku skutecznie odstraszały ubogiego klienta. Posiadanie jedzenia i dachu nad głową stało się luksusem.

Postępowało bezrobocie. Wielu ludzi wywożono na roboty przymusowe do Niemiec. Polscy robotnicy otrzymywali za swoją pracę wynagrodzenie po zaniżonych stawkach, które z czasem przestało wystarczać na bieżące utrzymanie. Bardzo często jedynym źródłem utrzymania stawała się wyprzedaż majątku prowadząca ostatecznie do wzrostu przestępczości, spekulacji i cwaniactwa. Naród polski był traktowany jako lud niewolniczy mający spełniać wszelkie zachcianki niemieckich panów. Poniżanie za pochodzenie, opluwanie kultury, języka i wartości stało się chlebem powszednim. Nieakceptowalne dla nazistów było myślenie, że Polska mogła wypracować jakikolwiek znaczący dorobek kulturalny. Na masową skalę rabowano dzieła sztuki oraz niszczono te, które w jakikolwiek sposób były symbolem polskiej państwowości.

Również edukacja stała się kolejną sferą poddaną znacznemu ograniczeniu. Pozamykano wszystkie szkoły średnie i uczelnie wyższe. Rozpoczęło się tajne nauczanie, które objęło swym zasięgiem ok. półtora miliona uczniów. Jednocześnie przedstawicieli inteligencji narodowej przeznaczono do eksterminacji czego najlepszym przykładem jest ludobójstwo w Palmirach, gdzie zastrzelono m.in. Macieja Rataja – marszałka sejmu, nauczyciela, członka Polskiego Stronnictwa Ludowego „Piast”. Wszystkich Polaków mogących w jakikolwiek sposób zaszkodzić III Rzeszy traktowano jako element wywrotowy podlegający bezwzględnej eliminacji. Jeżeli taki Polak był jednocześnie Żydem to radość nazistów była podwójna. Społeczeństwo próbowano jeszcze bardziej podzielić między sobą stosując tzw. volkslisty, gdzie wpisywano ludzi podejmujących kolaborację z Niemcami.

Tak jak w każdym dużym polskim mieście, również w Warszawie utworzono getto dla Żydów, które tworzyli nie tylko tubylcy. Z czasem dowożono kolejne transporty ludności żydowskiej tłoczącej się na wydzielonym dystrykcie. W kulminacyjnym momencie było ich tak wielu, że na jedno pomieszczenie przypadały trzy osoby. Niedożywienie i tragiczne warunki życia doprowadziły do kilku epidemii, które według szacunków zabiły około 100 000 ludzi. Powstanie w warszawskim getcie doprowadziło do jego całkowitej likwidacji. Już wtedy zniszczono bardzo dużo budynków znajdujących się na jego terenie. Łapanki i rewizje były powszechne na terenie całej Warszawy.

W takich warunkach zrodziła się szczera nienawiść do Niemców za ich niespotykane okrucieństwo. Zbyt wiele razy warszawiacy widzieli na własne oczy egzekucje członków rodziny czy sąsiadów. Zbyt wiele poniżenia fizycznego i psychicznego doznał każdy mieszkaniec stolicy, który nie kolaborował. Za dużo łez wylano za tymi, którzy odeszli oraz w obawie utraty tych, którzy jeszcze pozostali. Chęć odwetu była przytłaczająca, bo lepiej było umrzeć jako wolny człowiek niż żyć jako niewolnik. W polskim narodzie nie ma silniejszego uczucia niż przywiązanie do wolności, której odmawiano nam konsekwentnie przez 123 lata podczas zaborów. Zbyt ciężko było ją oddać i podeptać.

Dowództwo Armii Krajowej na czele z Tadeuszem „Borem” Komorowskim podjęło decyzję o rozpoczęciu akcja „Burza” zakładając, że po rozpoczęciu walk z pomocą przybędzie Armia Czerwona znajdująca się na przedpolach Warszawy. Zostały popełnione kardynalne błędy już na samym początku. Informacja o rozpoczęciu powstania została rozesłana zbyt późno. Wielu bojowników nie zdążyło zmobilizować odpowiednich sił oraz wydobyć zapasów broni z kryjówek rozsianych po mieście. Niemcy sprawnie przeprowadzili reorganizację w związku z pierwszymi starciami z radziecką 2 Armią Pancerną na prawym brzegu Wisły, które trwały od 25 lipca 1944 roku.

Wzniecone przez powstańców walki zamieniły się w rzeź ludności cywilnej. Nie oszczędzano starców, dzieci, kobiet czy ludzi chorych. Dokonywano systematycznej masakry na warszawiakach. Ludzie ukrywali się w ruinach budynków rozpaczliwie poszukując wody i jedzenia. Kolejne dni mijały, a wsparcie się nie pojawiało. Przybywało jedynie trupów i zgliszczy. Szacuje się, że zginęło ok. 200 000 cywilów i około 10 000 polskich żołnierzy. Zniszczono 85% wszystkich zabudowań. Po stronie niemieckiej zginęło, według różnych szacunków, od 1 500 do 10 000 żołnierzy. Czy było warto? Najlepiej podsumował to w wywiadzie umieszczonym na stronie Muzeum Powstania Warszawskiego Jan Ciechanowski ps. „Jastrząb”, powstaniec i autor jednego z najlepszych opracowań dotyczącego tamtych wydarzeń:

(Link do wywiadu: https://www.1944.pl/archiwum-historii-mowionej/jan-ciechanowski,1367.html)

Za rozpoczęciem powstania opowiedziało się kilku znaczących oficerów Armii Krajowej: Szef Sztabu gen. Tadeusz Pełczyński, zastępca Szefa Sztabu gen. Leopold Okulicki, a po ich namowie aprobatę wyraził Naczelny Wódz Tadeusz „Bór” Komorowski. Przeciwko byli m.in. Szef Wywiadu płk Kazimierz Iranek-Osmecki, płk Józef Szostak czy płk Janusz Bokszczanin. Ostateczna decyzja była podejmowana w atmosferze olbrzymiej presji społecznej. Nie usprawiedliwia to jednak romantyzmu, który wiódł dowódców ku powstaniu. Pułkownik Antoni Chruściel ps. „Monter” uważał, że mizerny stan amunicji i broni zostanie zastąpiony „furią odwetu” przez walczących powstańców. Brak umocowania w logice doprowadził do jednej z najsmutniejszych kart w historii Polski.

Osobiście oddaję cześć i hołd bohaterom, którzy marzyli o wolności walcząc za nią do ostatniego tchu. Z drugiej strony krytycznie spoglądam w kierunku decydentów podejmujących tak istotne decyzje na podstawie domniemań. Domniemano, że pomogą Sowieci, domniemano, że jakoś to będzie. Dla tych ludzi hańba za powzięte decyzje, a dla narodu polskiego życzenie, aby w obliczu jakichkolwiek zagrożeń wobec naszego państwa, kierowali nim ludzie roztropni.

 

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%