W najbliższą niedzielę wybieramy prezydenta III Rzeczypospolitej i nie jest to wybór łatwy. Możemy godzinami prześcigać się na argumenty: kto będzie lepszym lub gorszym kandydatem, kto ma więcej za uszami i kto w rzeczywistości jest w stanie spełnić abstrakcyjne obietnice wybiegające poza ramy kompetencji prezydenta. Dla wielu Polaków jest to wybór kuriozalny, ale mimo wszystko, ukazujący głęboki podział społeczny umiejętnie podsycany przez dwa największe stronnictwa polityczne w Polsce. Tylko czy rzeczywiście jest to podział stworzony przez PO-PiS? A może jednak podział istniał od dawna i przetrwał różne perturbacje historyczne? Czy wojna polsko-polska to nie wymysł współczesnych elit?
Ludzie wyznający zamiłowanie do historii znają XVIII-wieczny konflikt fraka i kontusza. August III, król polski, z pochodzenia rodowity Saksończyk (czytaj: Niemiec), wprowadził na dwór polski nowe zwyczaje oraz modę. Tradycyjne sarmackie kontusze, symbol polskiej mody i polskiej szlachty, różniły się znacznie wyglądem od mody niemieckiej, gdzie powszechnie strojono się we fraki. Król hołdował wzorcom zachodnim, a polska szlachta widząc przykład pochodzący od najwyższej osoby w państwie, wzorce te zaczęła naśladować. Z pozoru niewinne podążanie za modą wzbudziło niesmak i politowanie u zatwardziałych konserwatystów, którzy kulturę mieli swoją, w szczególności język i ubiór. Dorzućmy do tego napięcia społeczne XVIII wieku – wewnętrzne oraz międzynarodowe - a spór o ubiór nabierze nowego znaczenia.
A teraz w telegraficznym skrócie. Frak zaczął być postrzegany jako wytwór zagraniczny. Wielu szlachetnie urodzonych uległo nowej modzie z zachodu – zapewne obawiając się zepchnięcia na margines polityczny. Pozostali polscy panowie upierali się trwać przy kontuszu, który symbolizował przywiązanie do kultury i wartości sarmackich. W rzeczywistości zwizualizował się podstawowy spór polityczny: postępowość czy tradycja. Tym bardziej jawił się jako zjawisko niebezpieczne, ponieważ żadna ze stron nie wykazywała wyraźnej dominacji nad przeciwnikiem, a wiemy z historii, że w razie impasu będziemy się bić do ostatniego żywego chłopa.
Następne dzieje Rzeczypospolitej to równia pochyła. Następcą Augusta III został Stanisław August Poniatowski. Mówiąc, że zapisał się w polskiej historiografii źle to jak nie powiedzieć nic. Rzeczpospolita przechodzi trzy rozbiory i znika z map na 123 lata. Walka o trwanie korzystnych układów dla szlachty, brak dalekosiężnych reform oraz konsekwentne działania zagranicznych oponentów doprowadzają do tragedii, której można było uniknąć definiując i rozwiązując zawczasu problemy trapiące kraj, który zatrzymał się w rozwoju i nie był w stanie decydować sam o sobie.
Ale czas wrócić do czasów współczesnych. Postępowość i tradycja. Znajome, prawda? Konflikt, który polaryzuje Polskę głównie przez stosunek do uczestnictwa w projekcie zwanym Unią Europejską, aborcję, kolejna zmiana kanonu lektur w szkołach czy podejście do środowisk LGBT. Nie odmawiam tym sporom słuszności, jednakże poza sferą wywołującą olbrzymie emocje mamy jeszcze sprawy fundamentalne dotyczące wszystkich Polaków – ustanowienie jasnych kompetencji dla czołowych przedstawicieli władzy (dotyczy głównie Premiera i Prezydenta RP – eliminacja dwuwładzy), reforma sądownictwa (bez względu na opcję polityczną, więc akceptowalną przez, co najmniej, zdecydowaną większość), reforma szkolnictwa (zostawmy lektury, a skupmy się na wyciąganiu prawdziwych talentów w górę) i oczywiście rzecz najważniejsza: dzietność.
Dlaczego dzietność? Dwa potężne systemy społeczne oparte są na zastępowalności pokoleniowej: system emerytalno-rentowy oraz opieka zdrowotna. Pewne przemyślenia przychodzą z wiekiem, a tuż za nim podążają najczęściej wszelakie choroby i osłabienie. I wtedy nasze oczy kierują się ku sprawnej opiece medycznej i godziwej emeryturze. Czego więc możemy się spodziewać w przyszłości mając najniższy współczynnik dzietności w historii? Rosnąca liczba emerytur i osób potrzebujących wizyt u lekarza, drastyczny spadek płatników podatków i oczywiste oczekiwania wobec państwa, aby starość nie była walką o przetrwanie. Ale o tym nie mówimy. Kłócimy się o gejów i lesbijki.
Walka o marchewkę trwa między dwoma kandydatami, którzy uosabiają podział społeczny uwidoczniony niemalże 300 lat temu. Jeden ma kompetencje międzynarodowe i zarządza największą aglomeracją w Polsce. Drugi kieruje państwową instytucją, która w założeniach powinna dbać o prawdę historyczną. Jednemu wytyka się kontakty z rodziną węgierskich żydów z rodu Soros, drugiemu kontakty z półświatkiem przestępczym i co rusz nowe rewelacje z tym związane. Nie zamierzam polemizować na kogo oddać głos. Mam wyrobione zdanie na ten temat.
Stawiam za to fundamentalne pytanie do wszystkich: dokąd zmierzamy? Czy nadal walczymy o Polskę? Prawie każdy zna film „Dzień świra” w reżyserii Marka Koterskiego. Ujęto w nim smutną scenę, w której różne wymyślne partie walczą o wpływy nie mając realnych argumentów. Ostatecznie Polska symbolizowana przez olbrzymią flagę zostaje rozdarta.
Konsekwencją braku podejmowania fundamentalnych reform w Rzeczypospolitej był ostatecznie jej rozbiór. Obecnie mamy prawie idealną polaryzację – dwa bloki polityczne o podobnym poparciu. Czy wybory coś zmienią? Czy idziemy w stronę olbrzymiego kryzysu? Niezależnie od naszych decyzji, problemy pozostają te same i szczerze mówiąc, nie widzę wyraźnej chęci ich rozwiązania wśród największych graczy na rodzimej scenie politycznej. Przestawienie trwa dalej, ale nasz czas ucieka…
Sklęczkowianka19:55, 28.05.2025
Nie ma wojny. Jest jasne jak słońce. Albo jeszcze będzie przepięknie, albo w Belwederze posadzimy sutenera, publicznie biorącego na wspomagania i oszusta. Jarek go wybrał bo lubi umoczonych, aby mieć na nich haki, tylko nie wiedział że aż tak.
0 0
Czy można sobie wyobrazić bardziej wyprany umysł przez TVN i platfusów jak autorki tego wpisu ? Wprawdzie można bardzo długo odnosić się do propagandy dla d....i jak to określają państwo z KO. Napisz krótko. Pięć lat temu gdy Rafaela tęczowa walczyła o prezydenturę z aktualnym Prezydentem Dudą , to w znanych mediach pojawiał się również obrzydliwe wpisy i wypowiedzi. Sugerowano ,że on brał udział w obrzędach pedofilskich !!! Oczywiście to totalna bzdura i ohydna potwarz bez potwierdzeń. Ale oskarżenia poszły w eter. Obrzuć kogoś błotem a coś się przyklei ! Ten co się tłumaczy sam się oskarża. To jedna z brudnych taktyk rudego . Zawsze gdy te towarzystwo przegrywa , to oskarża innych o to co w ich zapleczu może być normą ? Ręce opadają .