Zamknięte oczy urzędników. Winni będą ukarani

Powiat łęczycki jest o połowę mniejszy niż kutnowski, około 52 tys. mieszkańców, stopa bezrobocia wynosi 14,5%. Łęczycę w zeszłym roku pod koniec czerwca zamieszkiwało prawie 15 tys. ludzi, czyli trzy razy mniej niż mieszkańców ma Kutno. Wyobraźmy sobie zatem maleńkie środowisko, w którym jest bieda, bezrobocie, większość ludzi się zna, nie ma Placówki Opiekuńczo-Wychowawczej, są- jak mówi Iwona Zielińska, pełniąca obowiązki kierownika Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie - trzy zawodowe rodziny zastępcze a kilkanaścioro dzieci co jakiś czas do umieszczenia u kogoś.

Wyobraźmy sobie światek, w którym dobrze się mają koterie polityczne, w którym PCPR "zakłada" mama pani Iwony, była posłanka SLD, koleżanka starosty Wojciecha Zdziarskiego, w którym pani Iwona zwolniona z Domu Pomocy Społecznej przez poprzedniego starostę Zbigniewa Wojterę idzie w ten mały świat z kiepską opinią i zostaje zatrudniona przez następnego starostę Zdziarskiego i to na stanowisku kierowniczym. Tak było do piątku, przez lata miała wpływ na to gdzie zostaną umieszczone doświadczone już przez los dzieci.

Wyobraźmy sobie miejsce, w którym w dzielnicy willowej przy ulicy Tuwima w Łęczycy troje dorosłych znęca się raz po raz nad dziećmi. Willa jest okazała, z ogrodem, z trampoliną, równo przystrzyżonym trawnikiem. Brakuje śmiechu dzieci. Wszyscy mają zamknięte oczy.

Początek 2007 r.

Najpierw Bożena i Jan A. znęcają się nad siostrami, które uciekają od nich, ponieważ muszą spełniać zachcianki seksualne zastępczego ojca, są zamykane w wersalce, bite to mało powiedziane, tłuczone, które w wymyślny sposób są po prostu torturowane. Bo jak nazwać ciągłe męczarnie fizyczne i psychiczne? Jedna z nich ucieka, a zastępcza rodzina zgłasza to do PCPR, na Policję, która nota bene przy dostarczeniu dziewczyny z powrotem do państwa A nie wierzy nieletniej, bo się napiła z bezsilności. Pokutuje pogląd, że w rodzinach zastępczych musi być umieszczana trudna młodzież, wiadomo, a takie dzieci kłamią, piją, narkotyzują się i okradają. Policja nic nie robi. Gehenna dziewczyn trwa i trwa.

Po tym jak jedna z nich trafia do szpitala, Wymiar Sprawiedliwości uznaje, że jednak dziewczęta trzeba zabrać ze złej rodziny. Uwalniają się, zaczynają nowe życie, w którym zawsze będą pamiętać podstarzałego faceta, któremu trzeba robić dobrze i kobietę, która straszyła je, że jak coś powiedzą to dopiero będzie się działo i trafią do bidula. Co to za nowe życie?

Powtórka z historii 2009 -2011-2014 r.

Małżeństwo G. nie dostaje drugiej szansy. Wymiar Sprawiedliwości w 2010 r. decyduje aby ich czworo dzieci w wyniku ograniczenia władzy rodzicielskiej trafiło albo do rodziny zastępczej albo do placówki opiekuńczo-wychowawczej. Klamka zapadła, jest postanowienie. Nikt nie myśli o asystencie rodziny, o tym aby uzdrowić biologiczną rodzinę. Iwona Zielińska umieszcza dzieci w rodzinie A. pomimo, że wie co działo się wcześniej. Zapytana dlaczego, twierdzi, że nie było gdzie, że tamta sytuacja to wynikła przez konfilkt rodziny A. z babcią dziewczynek, mówi, że w Łęczycy są tylko trzy zawodowe rodziny zastępcze, że nikt tu się nie nadaje, bo zgłaszają się albo za biedni, albo chorzy, albo alkoholicy. Pytam czy Jan A. przeszedł kwalifikację psychologiczną, lekarską, bo w trakcie postępowania okazało się, że jest nie w pełni sprawny intelektualnie. Zielińska odpowiada, że przeszedł, miał wypełniony papierek od psychologa, że wszystko z nim w porządku. Pytam dalej dlaczego, skoro był tam poważny problem z poprzednimi dziećmi, kierowniczka PCPR decyduje się akurat na rodzinę A. Kobieta odpowiada, że nie było do kogo, trzeba było szybko działać, gdzieś je umieścić. Czy ludzie bez problemów, zdrowi i mający pracę nie chcą być w Łęczycy rodzicami zastępczymi? Nie chcą, nie ma takich- odpowiada Zielińska.

31 sierpnia 2011 r. Powiatowe Centrum Pomocy Rodzinie w Kutnie dostaje fax z wnioskiem Zielińskiej o umieszczenie trojga dzieci G. i Oli J. w Placówce Opiekuńczo Wychowawczej w powiecie kutnowskim. Anna Antczak, dyrektor PCPR w Kutnie otrzymuje dokumenty, z których wynika, że czworo dzieci ma zostać zabrane na wniosek kuratorki sądowej od Bożeny i Jana A. i w związku z postanowieniem Sądu Rodzinnego w Łęczycy, który stwierdza, że rodzina A. jest niewydolna wychowawczo. Kuratorka pisze o znęcaniu się. Anna Antczak uruchamia procedurę, chce przyjąć dzieci do POW "Tęcza". Na początku września 2011 trafia do kutnowskiego Centrum jednak kolejny fax, w którym Iwona Zielińska rezygnuje i nie zabiera dzieci z rodziny A. Dlaczego? Policja nie potwierdziła dostatecznie, że dzieciom dzieje się krzywda. Policja nie pytała jednak żadnego z czworga dzieci, pytała urzędników, nauczycieli. Dzieci zostają z Janem, Bożeną i Karoliną - 17- letnią wówczas córką małżeństwa A.

I tak do marca 2014 roku trwał horror sześciorga dzieci umieszczonych w domu przy Tuwima. W tym czasie rodzina zastępcza dostał dyplom na Dzień Rodzicielstwa Zastępczego, który przypada 30 maja. Najmniejszemu 5-letniemu dziecku na szczęście nic nie robili, ale napatrzył się niestety jak pięcioro przybranego rodzeństwa cierpi. Czy winni będą ukarani?

Zawiódł system, bla, bla, bla

W ubiegłym tygodniu urzędnicy wydziału polityki społecznej Łódzkiego Urzędu Wojewódzkiego przeprowadzili kontrolę w łęczyckim PCPRze. System jest niewydolny, brak było nadzoru PCPR nad rodziną, nadzoru starostwa nad PCPR, zawiódł Wymiar Sprawiedliwości, nikt nie jest bez winy- stwierdza ŁUW. Oczywiście wszystko zaczyna się od słabego i niedostosowanego do rzeczywistości prawa, które stanowi Sejm. Jak ukarać posłów za lenistwo, brak wiedzy, koniunkturalizm, za przejadanie, przepijanie naszej kasy i małe serca?

W polskim państwie dyskusja o zmianie prawa o rodzinach zastępczych toczy się dwa lata, od dramatu, do którego doszło w Pucku. 3 lipca 2012 roku w rodzinie zastępczej, opiekującej się pięciorgiem powierzonych i dwojgiem własnych dzieci, doszło do śmierci 3-letniego chłopca. 12 września w tej samej rodzinie zmarła jego 5-letnia siostra. Rodzice zastępczy 32-letnia Anna C. oraz 39-letni Wiesław C. utrzymywali, że dzieci zginęły w wyniku nieszczęśliwych wypadków. Przyzwyczaiło nas polskie państwo prawa do systemu, kultury, obyczaju, nie wiem jak to nazwać, w którym musi umrzeć czlowiek, niewinne dziecko, musi zostać ktoś okaleczony, wykorzystany, muszą być łzy i cierpienie, musi być za późno, aby coś się zmieniło. Dwa lata posłowie dyskutują, a po drodze do końca kadencji, doszło do tragedii w Łęczycy. Ile dzieci ma zginąć, ile ma służyć seksualnie swojemu zastępczemu ojcu, ile ma znosić upokorzenie, poniżanie, zakrywać rany i siniaki?

W sprawie braku nadzoru PCPR w Łęczycy nad zwyrodniałą rodziną rozpoczęło się śledztwo Prokuratury Rejonowej w Łowiczu. Starosta łęczycki Wojciech Zdziarski jednak dopiero w piątek 6 czerwca zawiesił Iwonę Zielińską w obowiązkach, a jutro na sesji Rady Powiatu w Łęczycy poświęconej dramatowi dzieci powinien podać się do dymisji, bo chyba miał zamknięte oczy, kiedy desygnował Zielińską na kierownicze stanowisko w PCPR.