Emocje po wyborach znacznie się ostudziły. Z ferworu walki i szczerego przekonania co do słuszności naszych przekonań, przeszliśmy do etapu oczekiwania na zaprzysiężenie prezydenta RP oraz weryfikacji składanych przez niego obietnic przedwyborczych. Po raz kolejny walka toczyła się między duopolem PO-PiS. Polski naród wydaje się być coraz bardziej zmęczony tą nieustanną walką dwóch zantagonizowanych środowisk. Mimo to, widoczne są niepokojące symptomy dotyczące naszej przyszłości.
Brutalizacja polskiej polityki postępuje proporcjonalnie do upadku dobrego wychowania i języka, który z pięknej polszczyzny zostaje zamieniony na prostacki bełkot. Cel jest tylko jeden: wywołanie emocji. Przypadkiem szczególnym jest Grzegorz Braun nienagannie władający językiem polskim, a jednocześnie dopuszczający się różnych akcji dewastacji wywołujących silne emocje. Zastosowanie znajduje zasada: „nie ważne jak mówią, ważne, że mówią”.
Emocje są potrzebne, ponieważ oddalają od merytorycznej dyskusji, tak bardzo potrzebnej w obecnej sytuacji wewnętrznej i międzynarodowej. Odpowiednio silna emocja przysłania istotę sprawy i nie zmusza do refleksji, a w szczególności do baczniejszego przyglądania się kulisom zarządzania państwem. Bodziec serwowany odpowiednio długo oraz intensywnie potrafi zobojętnić zwykłych obserwatorów czyniąc ich apatycznymi w obliczu ujawnianych afer politycznych. Chyba każdy w życiu usłyszał od kogoś zdanie „Może i kradnie, ale jest nasz”.
Z prostej potrzeby istnienia naturalnego wroga, po latach stabilnego trwania systemu demokratycznego, bardzo często dzięki retoryce silnych emocji i narracji istnienia „złych ludzi chcących odebrać nam wolność” zaczyna tworzyć się duopol. W Stanach Zjednoczonych od dekad do gardeł skaczą sobie Demokraci i Republikanie, zaś mniejsze partie usilnie walczą o wejście do głównego nurtu (wielkie nadzieje na przełamanie impasu mieli Libertarianie). W Wielkiej Brytanii nieustannie walczą Konserwatyści i Torysi (Partia Pracy), a swoje miejsce w panteonie brytyjskiej polityki próbuje wywalczyć wieczny opozycjonista Nigel Farage na czele autorskiej partii Reform UK.
Wszystkie duopole maja najczęściej wspólny mianownik (pomijając konflikty etnograficzne np. w krajach afrykańskich). Jedna strona sporu politycznego reprezentowana zazwyczaj przez lewicę, opowiada się za większą ingerencją w gospodarkę, liberalizacją życia społecznego i otwarciem na wszelkie nowości (nawet te niekoniecznie dobre) oraz zwiększaniem nakładów socjalnych. Po drugiej stronie jest prawica, która chce ograniczenia roli państwa w gospodarce, obniżenia podatków i wydatków państwa, a wszystko oparte na tradycyjnych wartościach - głównie na rodzinie. Widać, że w Polsce wytworzyła się quasi-lewica i quasi-prawica, które mają podobne podejście do systemu podatkowego, a zasadniczy podział toczy się na polu światopoglądowym polaryzującym społeczeństwo.
Z tego względu, podsyca się dwie dominujące wizje, które są jednakowo ujmujące dla kolejnych pokoleń. Postępowość i konserwatyzm. Ich ujmująca forma polega głównie na głoszeniu pewnej ulotnej wizji, która kusi przeciętnego wyborcę swoją prostotą przekazu. Problem zaczyna się dopiero przy ich definiowaniu i wyznaczaniu kierunków, gdy rzeczywistość przestaje odpowiadać politycznym założeniom. Nagle okazuje się, że w pewnych sferach obydwa podejścia przenikają się wzajemnie, a to co wspólne staje się niedopowiedziane. Budowanie wspólnoty nie wywołuje silnych emocji. Z racji, że gniew jest najsilniejszą emocją, kolejne zastępy polityków próbują wywołać te skrajne odruchy do realizacji swoich celów i utrzymania władzy.
Trzeba przyznać, że Donald Tusk i Jarosław Kaczyński od lat zręcznie sterują emocjami narodu polskiego. Żonglowanie strachem i nienawiścią przyniosło wymierne korzyści w postaci władzy i pieniędzy. Wszystko ma jednak swój kres, zaś liderzy największych partii są coraz starsi. W szeregach ich ugrupowań już stoją ludzie przebierający nogami, aby przejąć stery władzy. Platforma Obywatelska przepracowała ten scenariusz po objęciu przez ich lidera stanowiska Przewodniczącego Rady Europejskiej. Sondaże były bezlitosne. Kolejni szefowie nie potrafili utrzymać odpowiedniej dyscypliny, a notowania wskazywały na poważny kryzys. Kto wie, czy partia by przetrwała, gdyby nie powrót Donalda Tuska z europejskiej polityki.
Ten przykład pokazuje jak przez lata liderzy dominujących partii niszczyli swoją wewnętrzną konkurencję doprowadzając do stanu pełnej kontroli i braku poważnego zagrożenia. Pytanie, czy Jarosław Kaczyński będzie miał godnego następcę (w kuluarach typuje się na to stanowisko Przemysława Czarnka). Czy Prawo i Sprawiedliwość dopadnie kryzys taki jak w Platformie Obywatelskiej? Pewne jest jedno: polityka nie znosi pustki.
Obecnie mamy już kolejnych pretendentów do przejęcia zarówno segmentu postępowości jak i segmentu konserwatyzmu. Miejsce Platformy Obywatelskiej chętnie zajęłaby Lewica lub partia Razem, które obecnie walczą między sobą o prym na lewej stronie sceny politycznej. Po prawej stronie sytuacja jest również niewesoła. Rosnąca w sondażach Konfederacja także ma poważny problem wewnętrzny – brak jasno określonego lidera. Z triumwiratu usunięto Grzegorza Brauna, który świetnie sobie radzi w promocji Konfederacji Korony Polskiej. Pytanie, co dalej z Ruchem Narodowym Krzysztofa Bosaka i Nową Nadzieją Sławomira Mentzena? Kiedy liderzy skoczą sobie do gardeł? Wydaje się, że jeszcze nie teraz, bo zbyt wiele jest do stracenia.
W polskiej polityce następuje wyraźna zmiana pokoleniowa. Dawne twarze powoli odchodzą w niebyt, a ich miejsce przejmują agresywne młode wilki chcące się wykazać przed wyborcami i samymi sobą, a najprostsza skuteczna droga wiedzie przez zawładnięcie jedną z dominujących wizji przyszłości państwa. Oczywistym narzędziem będzie wzbudzanie kontrowersji i silnych emocji, czego realną konsekwencją jest pogłębianie podziały rozbudzonego przez PO-PiS. Bądźmy mądrzy zawczasu i nie dajmy wciągać się w kolejną wojnę polsko-polską.
Według mnie, jedynym wyjściem jest postawienie na centrystów, którzy równoważą zapędy z lewej i z prawej strony. Ale co właściwie oznacza CENTRUM, postaram się wyjaśnić w kolejnym artykule.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz