Zamknij

Wspomnienia por. Józefa Żurka weterana Bitwy nad Bzurą

10:29, 10.09.2019 Bożena Gajewska/ TPZK Aktualizacja: 13:04, 10.09.2019
Skomentuj

W dniach od 9 do 22 września 1939 roku nad Bzurą rozegrała się największa bitwa w czasie Wojny Obronnej Polski 1939. Znana jest jako Bitwa nad Bzurą lub Bitwa pod Kutnem. Została stoczona przez armie polskie "Poznań" i "Pomorze" z niemieckimi 8 i 10 Armią z Grupy Armii "Sud". Polacy zaatakowali Niemców, żeby zatrzymać ich pościg za odradzającymi się we wschodniej Polsce kolejnymi oddziałami armii. Zginęło w niej 15 tysięcy polskich żołnierzy, 50 tysięcy zostało rannych, a 100 tysięcy wzięto do niewoli (wraz z gen. Bortnowskim). Poległo w niej trzech generałów: Franciszek Wład, Stanisław Grzmot-Skotnicki i Mikołaj Bołtuć. Przewaga III Rzeszy zarówno w sprzęcie, jak i w liczebności oddziałów była ogromna. Straty niemieckie szacuje się na 8 tysięcy zabitych oraz kilkadziesiąt zniszczonych czołgów.

Portal https://dzieje.pl/ w 2017 roku zamieścił na swojej stronie wspomnienia por. Józefa Żurka, 108-letniego weterana Bitwy nad Bzurą. Warto przeczytać.

Józef Żurek urodził się w 1909 roku w Gackach (woj. świętokrzyskie), ale już od 2. roku życia mieszkał w Czarnowie. Zasadniczą służbę wojskową odbył w Centrum Wyszkolenia Żandarmerii w Grudziądzu. W sierpniu 1939 roku został wcielony do 4. Dywizji Piechoty w Toruniu i wysłany na front. Jako podoficer wziął udział w Bitwie nad Bzurą. Wzięty do niewoli trafił do obozu jenieckiego na terenie Niemiec. Stamtąd został wysłany do pracy przymusowej w niemieckich gospodarstwach rolnych. Do Polski powrócił transportem w 1946 roku.

Mieliśmy trzy armaty i dwanaście pocisków. Wszyscy chłopcy z mojego oddziału zginęli. Żyję tylko dlatego, że wysłano mnie na zwiad. Dla nas wszystkich było jasne w sierpniu, że wojna się zbliża. Byłem w plutonie żandarmerii wojskowej. Było nas dwudziestu i jeden dowódca. Wszyscy padli pod Bzurą. Przeżyłem tylko ja, gdyż wysłali mnie na zwiad, żebym dowiedział się, czy możemy się przedrzeć do Warszawy. Pojechałem wieczorem. Nad Warszawą była jedna łuna - chaos, krzyk i ogień. Pomyślałem sobie - gdzie my będziemy się pchali jeszcze w ten ogień. Usiadłem na kamieniu przy brzegu, tam stały opuszczone samochody, leżały różne mundury wojskowe. Cywile się poprzebierali i szli do stolicy, żeby pomóc. Wygłodniały, spragniony i "beznadziejny" wrócił nad Bzurę. Tam nie było już jednak jego oddziału. Ta wycieczka uratowała mi życie. Moi koledzy z pola walki zginęli wszyscy razem. Przez nieuwagę. Skryli się w wykrocie po dużej topoli. Myśleli, że tam kula nie przejdzie. Ten wykrot był jednak dawno namierzony przez Niemców. Znali każdy pieniek, każdy dół, każde miejsce po wyrwanym drzewie. Zabili ich wszystkich.

Nasza generalicja igrała sobie z nami. Nie chodziło o życie ludzkie. Przeciwstawialiśmy się mocarstwu, które zawojowało całą Polskę i jeszcze wyznaczyliśmy decydującą bitwę nad Bzurą. Nie mieliśmy nic - trzy armaty i może dwanaście pocisków. Siła wroga była zdecydowanie większa. Człowiek zdesperowany, jak my, nie myślał o niczym innym, jak tylko o powrocie do domu i bezpiecznym kącie. Żeby przeżyć. Nie pamiętam już nazwisk chłopaków z oddziału, nawet nazwiska dowódcy. Byli tam młodzi chłopcy. Wszyscy mieli żony, dziewczyny, często w ciąży, kogoś w domach, kto na nich czekał. Patrzyli cały czas na zdjęcia, które dostali, ruszając na wojnę. Mówiłem im, żeby je schowali i pilnowali, żeby w łeb nie dostać. Nie mijała chwila, a już nie żyli. Nie mogliśmy pomóc nawet rannym. Gdybyśmy tylko wyszli z ukrycia, to od razu byśmy zginęli od kuli. Wielu nie umarło od razu - męczyło się przez wiele godzin i wykrwawiło. Nie miał kto im pomóc. Wysiadłem w Solcu Kujawskim i ruszyłem do Czarnowa. Tutaj była moja matka. Miałem dwóch braci. Wszyscy przeżyliśmy wojnę. Mama nie wiedziała nic a nic o naszym losie w tamtym okresie. Była wojna. Wychodząc z domu pożegnałem się, jakbyśmy widzieli się ostatni raz. Potem cały czas chciałem tylko wydostać się od tych przeklętych Niemców.

Wykorzystano materiały ze strony https://dzieje.pl/aktualnosci/108-letni-weteran-bitwy-nad-bzura-wszyscy-chlopcy-z-mojego-oddzialu-zgineli (Tomasz Więcławski - PAP)

Wykorzystano fotografię  "Tabory Wojska Polskiego rozbite w okolicach Kutna we wrześniu 1939 roku"   ze zbiorów Miejskiej i Powiatowej Biblioteki Publicznej im. Stefana Żeromskiego w Kutnie.

 

(Bożena Gajewska/ TPZK)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%