W Polsce kochamy bociany. To u nas zakładają gniazda, a wiadomo, że tam gdzie gnieździ bocian, będzie się szczęśliwie działo. Niektóre z tych pięknych ptaków nie mają jednak szczęścia podczas swoich wędrówek. Koło Żychlina w powiecie kutnowskim na bociany czeka opiekun, pasjonat z największym sercem dla tych ptaków, Artur Paul. To on wczoraj właśnie podjął interwencję i uratował bocianie jaja, których nie miał już kto wysiedzieć.
W sobotę rano Artur Paul spod Żychlina otrzymał informację, że bocian nie żyje. Sam jeden wysiadywał jaja. Nie miał zmiennika, zatem jaja były w niebezpieczeństwie.
- Na wiosnę założyliśmy dzięki Energa SA platformę na gniazdo, miło było patrzeć jak przyleciały i przystąpiły do lęgu, a tu informacja zwalająca z nóg - mówi pan Artur. - Bocian wysiadujący jaja nie żył. Nie ma przesłanek żadnych związanych z celowym zabiciem ptaka, prawdopodobnie żerując przy drodze nie zdążył się poderwać i uderzył go samochód. Przy rowach, poboczach jezdni, ptak nie ma szans na reakcję kiedy auto mknie przez teren zabudowany z prędkością powyżej 50km/h.
W pomoc zaangażowali się Straż Pożarna z Kutna i sołtys wsi Pasieka pod Żychlinem.
Opiekun bocianów, mówi, że ptak samodzielnie nie jest w stanie na tym etapie kontynuować lęgu, jaja muszą być w stałej temperaturze, osłonięte przed deszczem czy upałem, a ptak ma potrzeby, musi lecieć na żerowisko, wykąpać się itd. Brak partnera sprawia na tym etapie że lęg prędzej czy później zostanie porzucony.
- Postanowiliśmy odebrać jaja bocianowi, wsadziliśmy je do inkubatora, nawet na gnieździe jakby się udało doprowadzić do wylęgu to do trzeciego tygodnia maluchy nie mogą być zostawiane same. Karmienie z tyczki bociana nie wchodziło w grę ze względu na umiejscowienie gniazda w pobliżu stacji trafo 15kV i możliwości porażenia. Jaja są bezpieczne i czekamy - mówi pan Artur.
O opiekunie bocianów wcześniej opowiedział redaktor Marek Gołębiewski TUTAJ
fot. Artur Paul
3 0
Brawo pan Artur!