Zamknij

Ryszard Poznakowski w Kutnie

19:58, 19.09.2018 Kultura Aktualizacja: 11:03, 20.09.2018
Skomentuj fot. Piotr Szatkowski fot. Piotr Szatkowski

- Będziemy dziś rozmawiać i trochę śpiewać. Nie muszę dawać żadnej rekomendacji naszemu gościowi, ponieważ napisał ponad dwa tysiące piosenek, z których wiele stało się przebojami. Oczywiście te największe Ryszard z zespołem państwu zaprezentuje i mam nadzieję, że jak to mamy w zwyczaju zaśpiewamy razem z naszym gościem - tak Leszek Bonar zaczął wczoraj Podwieczorek z Ryszardem Poznakowskim w Centrum Teatru Muzyki i Tańca w Kutnie.

Ryszard Poznakowski to 72- letni muzyk, kompozytor, aranżer. W latach 1969–2005 był członkiem Trubadurów (z dwuletnią przerwą od 1971 do 1973), z którymi zaczął ponownie występować w 2010. Od 2012 jest także liderem zespołu „Poznakowski Band”. Twórca wielu przebojów, kompozytor i członek legendarnych "Trubadurów" oraz "Czerwono-Czarnych". Na polskiej scenie muzycznej jest już od ponad 55 lat. Na kolejne 50 lat czeka z niecierpliwością.

- Wziąłem dziś do Kutna moich przyjaciół, muzyków, którzy tworzą ze mną projekt „Poznakowski Band”. Dziś w pigułce usłyszycie kilka utworów, które przetrwały próbę czasu, a namówiony przez Leszka będę się przed państwem spowiadał - powiedział Poznakowski. 

- Od dziecka było ci pisane, że będzie wielkim artystą? Czy jakiś przypadek zdecydował, że wkroczyłeś na ścieżkę muzyczną? - spytał prowadzący spotkanie. 

- Mam przepis na zostanie artystą - musi wybuchnąć II wojna światowa i zaprzyjaźnione wówczas mocarstwo musi tę wojnę wygrać. Mój ojciec był wówczas dyrektorem "Społem" w Aleksandrowie Kujawskim, macie ten sklep? I gdy wracała zaprzyjaźniona armia spod Berlina z trofeami zatrzymała się przed budynkiem gdzie mieszkali moi rodzice i oficer wygłosił bardzo krótkie i stanowcze polecenie: Spirit dawaj. Ojciec zauważył, że na pace leżą zdobyczne instrumenty muzyczne, pianino. Zostałem artystą bo ojciec zamienił towary naszego przemysłu monopolowego na pianino - odpowiedział muzyk. - Najpierw nauczyłem się grać, a potem czytać i pisać. Potem kiedy chłopaki biegali po podwórku za piłką, a ja musiałem ćwiczyć na fortepianie, powiedziałem, nie będę ćwiczyć mi się już nie chce. Ojciec wpadł na taki pomysł, że przyszło czterech panów w gustownych uniformach i zaczęli zabierać pianino z domu. Spytałem co to jest? A tata, że jak nie chcę grać, to po co mi pianino. I w ten sposób podstępem ojciec zrobił ze mnie muzyka. (...) Uważam, że aby wszystko szło dobrze, trzeba w życiu spotkać odpowiednich ludzi we właściwym czasie. Takich spotkałem, miałem mentorów. Kiedy kończyłem edukację w liceum muzycznym w Gdańsku, na moim dyplomie - jestem z zawodu fagocistą. Byłem w klasie 23 osobowej, było czterech chłopaków, wszystkie dziewczyny chciały grać na fortepianie, ale ktoś musiał na instrumentach dętych. Zdecydowałem się na fagot, bo bliżej do saksofonu. Kiedy na mój dyplom przyszedł Jerzy Katlewicz, ówczesny dyrektor artystyczny Filharmonii Bałtyckiej i zaproponował mi pracę, to zostałem jedynym fagocistą, który dostał pozwolenie z uczelni - zaczynałem studia na Akademii Muzycznej w Gdańsku- na występowanie w filharmonii. I to właśnie pan dyrektor nakierował mnie na odpowiednie drogi jako muzyka klasycznego. Drugi przypadek był taki. Do liceum muzycznego chodziłem z Romanem Jabłońskim, jego ojciec był kompozytorem. Kiedy Romek wyjechał do Leningradu studiować tam wiolonczelę, zwolniło się u Jabłońskich miejsce i mi zaproponował stancję, a ja zastąpiłem mu trzeciego syna. To był mój drugi mentor, który nauczył mnie rzemiosła kompozytorskiego. On pisał na zamówienie miniatury muzyki salonowej. Zadawał mi prace domowe i to były pierwsze moje kompozycje, próby zmierzenia się z twórczością.  Młodzież mnie pyta co zrobić aby osiągnąć sukces, a ja odpowiadam urodzić się we właściwym miejscu, we właściwym czasie  i spotkać odpowiednich ludzi. 

Następnie kutnowska publiczność wysłuchała piosenek w wykonaniu Samanty Daszkowskiej i Piotra Kubackiego. Usłyszeliśmy piosenki pisane przez Poznakowskiego dla Czerwono Czarnych, Kasi Sobczyk m.in. Trzynastego. 

- Na studiach utrzymywałem się praktycznie sam, imając się drobnych zajęć muzycznych. W Gdańsku Wrzeszczu istniał zespół bigbeatowy Tony, to z nim w 1964 roku Halina Frąckowiak zaczynała swoją karierę. Pierwsze piosenki napisałem właśnie dla niej. Zespół Czerwono Czarni przychodził wtedy na te nasze fajfy. Józef Krzeczek ich pianista z powodów osobistych nie mógł uczestniczyć w jakiejś trasie do NRD i mi zaproponowano zastępstwo - mówił gość Leszka Bonara. - I tak się złożyło, że Józek nie wrócił do Czerwo Czarnych a ja się przyjąłem. I Trzynastego to byłą właśnie pierwsza piosenka napisana przeze mnie dla tego zespołu. 

Rozmowa z wybitnym muzykiem w Kutnie toczyła się gładko, przerywana znakomitymi występami zespołu „Poznakowski Band” przenosiła publiczność w czasy jej młodości. A po niej nasz fotoreporter Piotr Szatkowski zapytał Teresę Poznakowską właśnie o nowy zespół męża.

- Mąż utworzył go trzy lata temu, ponieważ zmniejszyła się współpraca z Trubadurami. Zespół śpiewa wyłącznie jego piosenki, jego kompozycje - powiedziała Poznakowska. 

I bardzo nas to cieszy, dlatego że utwory te pozostaną na zawsze wiecznie żywe i będą zdobywały popularność wśród następnych pokoleń. 

(Kultura)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%