Złożone z dwóch części przedstawienie mieli okazję zobaczyć wszyscy bywalcy West Endu – kompleksu teatrów, znajdującego się w centrum Londynu na ulicy o tej nazwie. Decyzja o kontynuacji historii Harry’ego Pottera w formie sztuki mocno mnie zdziwiła. W końcu ograniczyło to dostęp wszystkich fanów do kolejnej porcji doświadczeń, tym razem dorosłego, maga. Na szczęście nie musieliśmy długo czekać, a w lipcu 2016 r. (w Polsce październik 2016 r.) doczekaliśmy się adaptacji scenariusza w formie książkowej.
A to wszystko za sprawą wydawnictwa Media Rodzina. Na książkę składają się obie części sztuki, do której scenariusz napisał Jack Thorne na podstawie historii J. K. Rowling. „Harry Potter i przeklęte dziecko” skupia się na losach bohatera 18 lat po pokonaniu Lorda Voldemorta, a w centrum wydarzeń stawia syna Harry’ego, Albusa.
Z książki dowiadujemy się również jak potoczyło się życie innych bohaterów serii, takich jak Ron, Hermiona, Neville, a nawet profesor McGonagall, czy Draco Malfoy. Przede wszystkim zostajemy przedstawieni zupełnie nowym postaciom, następnej generacji czarodziei. Nie wchodząc w zbytnie szczegóły, jest więc Albus, Scorpius, Rose czy Delphi, nowi, pełnokrwiści bohaterowie.
Co zaś tyczy się samej historii, to z początku miałem dosyć mieszane odczucia. Pomyślałem „Harry Potter osiemnaście lat później? A na co to komu?”. Wydawało się, że jest to nie więcej jak opowieść o trudach wychowywania dzieci, życia z wielką presją bycia synem „wielkiego Harry’ego Pottera” i w pewnym stopniu kalką losów Harry’ego, Rona i Hermiony, tylko tym razem w wykonaniu następnego pokolenia. A trzeba także podkreślić, że jest to pozycja skierowana głównie do wszystkich „potterheads”. Jeśli zatem nie miałeś do czynienia ze światem J. K. Rowling, to możesz po prostu mieć problem z jej zrozumieniem.
Z czasem jednak fabuła nabiera kolorów, pojawia się tajemniczy wątek tytułowego „przeklętego dziecka”, dialogi są pełne humoru i inteligencji, czuć w nich emocje bohaterów. Brawa należą się do wspomnianego wcześniej Jacka Thorne’a, twórcy scenariusza. Trzeba podkreślić, że w przypadku sztuki, autor jest w stanie zaczarować odbiorcę przede wszystkim za pomocą dialogów, a jedynie uzupełnienie stanowią didaskalia. Czytelnikowi może z pozoru wydawać się, że jest po prostu świadkiem fantastycznej przygody Albusa i jego przyjaciela, ale gdy wszystkie zasłony zostają zdjęte, każdemu „opadnie szczęka” ze zdziwienia :)
Każdemu kto sięgnie po sztukę radzę nie przerywać lektury w połowie i wytrwać do samego końca, bo nagroda, która na was czeka jest warta godzin oczekiwania. „Harry Potter i przeklęte dziecko” czyta się szybko i przyjemnie, a z każdą kolejną stroną coraz głębiej zanurzamy się w świat czarodziejów.
Największą zaletą sztuki w formie książkowej jest możliwość łatwego wyobrażania sobie przedstawionych wydarzeń, a w tym przypadku litery, niczym zaczarowane, same układają się przed nami w godną polecenia historię.
Użytkowniku, pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Ponosisz odpowiedzialność za treści zamieszczane na portalu ekutno.pl. Dodanie opinii jest równoznaczne z akceptacją Regulaminu portalu. Jeśli zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj - powiadom nas redakcja@ekutno.pl lub użyj przycisku Zgłoś komentarz
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz