2 października 2025 roku w Dworku Modrzewiowym, odbyło się kolejne czwartkowe spotkanie. Maria Wierzbicka, gość specjalny, wystąpiła tym razem nie jako niestety była już, przewodnicząca Uniwersytetu Trzeciego Wieku, ale jako Koleżanka, która ma wielki udział w tym, że powstał on również w naszym mieście.
Przyznała, że kiedy otrzymała propozycję, by stanąć na jego czele, wiedziała, że nie będzie to łatwe zadanie. Na szczęście odezwał się w niej duch pedagoga, który podpowiedział jej, że jeżeli uda się stworzyć uniwersytet na wzór szkoły, to z resztą sobie poradzi. I tak się stało. Przez przeszło 16 lat sprawdzała się w tej funkcji doskonale. Każdego dnia udowadniała nam słuchaczom, że wybór jej na przewodniczącą, to strzał w dziesiątkę. Nie jest tajemnicą, że potrafiła załatwić, jeżeli nie wszystko, to z pewnością wiele. Gdy nie udało dostać się do jakiejś instytucji drzwiami, wchodziła „oknem”. Miała jeden główny cel – zdobyć pieniądze, żeby uniwersytet mógł funkcjonować, jak najlepiej, przy niewielkim nakładzie finansowym słuchaczy. Pieniądze pozyskiwała w różny sposób, ale zawsze potrafiła znaleźć właściwą drogę.
18 lat temu, gdy objęła funkcję przewodniczącej i prowadziła sekcję literacką, powiedziała, że będzie pracowała społecznie. Nigdy nie zmieniła zdania. Swoje wynagrodzenie przekazywała na działalność statutową uniwersytetu.
Kiedyś, w młodości, autobusy dla niej nie istniały, chodziła pieszo i chociaż dziś patrzy na to inaczej, to jej serce jest ciągle młode. Nie ma jednak nic przeciwko temu, żeby w mieście pojawiło się nieco więcej ławek. Po co? Może po to, by przysiąść, pomarzyć albo zwyczajnie odpocząć.
- Pani Maria Wierzbicka, dla nas po prostu Majka, spełniła swoje marzenia. Wybrała zawód, który kochała. Od dziecka wierzyła, że będzie nauczycielką, ale nie przypuszczała wtedy, że to zamiłowanie sprawi, iż stanie na czele Uniwersytetu Trzeciego Wieku - pisze Marlena Kluk. Jeszcze jedno. Los prowadził ją różnymi ścieżkami. Długo szukała czegoś takiego, o czym mogłaby powiedzieć „to moje miasto, tu moje miejsce. Znalazłam”. Dziękujemy Ci Majeczko, że w tej swojej wędrówce zatrzymałaś się w Kutnie.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz