21 czerwca około godziny 13.00 doszło do pożaru w mieszkaniu przy ulicy Wilczej w Kutnie. Moi dziadkowie mieszkali tam ze swoją córką - samotną matką oraz dwiema wnuczkami - Marlenką (9 lat) i Asią (7 lat).
- Dziadkowie mieszkali tam od 45 lat i wraz z pożarem stracili cały dorobek swojego życia. Nic nie udało się uratować, pozostały im tylko ubrania, które aktualnie mieli na sobie. Obecnie mieszkają w 5 osób w jednym, małym pokoju komunalnym, udostępnionym przez Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej - mówi Anna Kowalewska. Sytuacja jest niezwykle trudna. Utrata całego dobytku, w tym wszystkich rodzinnych wspomnień, odbija się na zdrowiu psychicznym i fizycznym moich dziadków, jak również ich wnuczek, które są przerażone oraz ze względu na wiek nie rozumieją obecnej sytuacji i tego, że straciły dom. Dziadkowie nie będą w stanie pokryć kosztów odbudowy i remontu mieszkania oraz zakupu podstawowych rzeczy potrzebnych do codziennego funkcjonowania, gdyż ich jedynym przychodem jest miesięczna emerytura. Również ja czuję się bezradna przy ogromie tragedii jaka spotkała moją rodzinę. Organizacja zbiórki jest jedynym sposobem w jaki mogę pomóc moim bliskim, poza oparciem emocjonalnym. W imieniu całej mojej rodziny pragnę prosić o wsparcie oraz w razie możliwości udostępnianie zbiórki. Nawet najmniejsza wpłacona kwota ma dla nas wielkie znaczenie. Za każde dobre słowo oraz wszelką pomoc finansową z całego serca dziękujemy.
0 1
burzynski i kowalik powinni pomoc
0 0
Osobom poszkodowanym w pożarze to Państwo powinno pomóc począwszy od przyznania mieszkania po zakup wszelkich niezbędnych rzeczy. Dla ukrynow to i mieszkania są od ręki, wszelką pomoc,socjalne itp. a tu nasi rodacy muszą prosić ludzi o pomoc, o grosze - wstyd jak państwo dba o swoich rodaków.