Marcin Przydacz "jedynka" w okręgu sieradzkim, rozdaje w Kutnie flagi

Marcin Przydacz szef Biura Polityki Międzynarodowej w Kancelarii Prezydenta RP dziś w Kwadransie Politycznym w TVP i w Kutnie podczas obchodów Dnia Flagi. Jak się dowiadujemy nieoficjalnie M. Przydacz będzie "jedynką" na listach wyborczych do Sejmu w okręgu sieradzkim. Podsekretarz stanu w Ministerstwie Spraw Zagranicznych pochodzi z Wielunia. Dziś wraz z senatorem RP Przemysławem Błaszczykiem i radnymi miejskim z Prawa i Sprawiedliwości Ewą Rzymkowską, Arkadiuszem Olesińskim i Bartoszem Czechowskim niósł flagę, idąc ulicą Królewską w mieście róż.

Jak daleko od standardów cywilizacyjnych odeszła dzisiaj Rosja pokazują słowa Pawła Astachowa, b. Rzecznika Praw Dziecka, który (w reakcji na zgodne z wyrokiem sądu sprzed wielu lat przejęcie przez władze stolicy szkoły nielegalnie prowadzonej przez ambasadę Rosji na warszawskim Mokotowie) w rosyjskiej telewizji rozważał zabicie polskiego ambasadora w Moskwie. Są one skandaliczne i niedopuszczalne, zwłaszcza z ust b. urzędnika – mówi Marcin Przydacz. - Od wieluset lat przedstawiciele dyplomatyczni, ambasadorowie cieszą się pewnym immunitetem, po to by móc wykonywać swoją misję. A ambasador Rosji w Polsce nie został oblany farbą ( o tym wspominał również Astacharow) przez polski rząd czy przedstawicieli administracji, tylko przez zwykłych ludzi. Postępowanie w tej sprawie trwa. I mimo że bardzo krytycznie oceniamy działanie ambasadora Andriejewa, uważamy, że takich rzeczy nie można robić. W sprawie słów Astachowa polskie MSZ wydało komunikat, że oczekuje, iż strona rosyjska będzie wypełniać obowiązki wynikające z Konwencji wiedeńskiej. A faktem jest, że dzisiaj życie w Moskwie to ciągłe zagrożenie, nie tylko dla dyplomatów, ale i dla zwykłych Rosjan. Na razie polskie placówki dyplomatyczne działają. Jeśli wspólnie z partnerami euroatlantyckimi uznamy, że należy wycofywać dyplomatów, to pewnie tak zrobimy. Na ten moment takiej decyzji nie ma.

Jak przypomina szef Biura Polityki Międzynarodowej, choć przez 19 lat polityka europejska prowadzona była głównie przez rząd, ale częściowo też przez prezydenta w ramach kompetencji dotyczących polityki zagranicznej, nie zostało to uregulowane w żadnej ustawie. - Chodzi o to by w przededniu polskiej prezydencji uregulowane zostały kwestie współdziałania. Obecnie ta współpraca układa się bardzo dobrze i dobrze by ja usankcjonować ustawowo. Ustawa ma trafić na posiedzenie Sejmu jeszcze w końcu maja. Nie jest żadna tajemnicą, że prezydent pochodzi z pewnego obozu politycznego, ma poglądy konserwatywne, w naturalny więc sposób będzie pewnie liczył na to, że ci, z którymi najlepiej mu się współpracuje, będą wygrywali kolejne wybory. Ale nie startuje w wyborach i będzie działał w interesie Polski i namawiał do udziału w wyborach. Kampanię wyborczą będą prowadzić przede wszystkim rząd i partia rządząca. A po wyborach, prezydent – zgodnie ze zwyczajem – powierzy misje tworzenia rządu tej partii, która wygra wybory.

Już w tej chwili sygnalizujemy, że priorytetem naszej prezydencji będzie polityka transatlantycka, transformacja energetyczna oraz polityka wschodnia – zaznacza gość Marka Pyzy. - Są takie państwa, wszyscy wiemy jakie, które mówią, że trzeba budować strategiczną autonomię, odcinać się od USA. To jest wbrew interesowi europejskiemu, wbrew interesowi bezpieczeństwa nas wszystkich. Więcej USA w Europie, to bezpieczniejsza Europa. Bo jeśli nie USA, to w tę pustkę będą wchodzić inni aktorzy polityki międzynarodowej, którzy już takim gwarantem bezpieczeństwa nie są. Priorytetem polityki wschodniej jest budowanie sfery stabilności na wschód od naszych granic. Tak jak Niemcy w latach 90. wspierali Polskę na jej drodze do Europy nie tylko z sympatii dla Polaków, tylko chcieli mieć bezpieczną wschodnią granicę, miejsce gdzie będą mogli realizować swoje interesy gospodarcze. My też chcemy na wschód od naszych granic mieć przyjazne państwa, z którymi będziemy współpracować.