Zamknij

Z kutnowskiej wokandy: Powiatowy Rzecznik Konsumenta wygrywa ze starostwem

14:13, 05.06.2023 Ola Rzadkiewicz Aktualizacja: 14:33, 12.06.2023
Skomentuj

Powiatowy Rzecznik Konsumenta Aleksandra Bielecka wygrała proces o uchylenie nagany ze starostwem w Kutnie.  W sprawie orzekał SSR Szymon Kozłowski. Wyrok nie jest prawomocny. Starostwo odwołało się od niego do Sądu Okręgowego w Łodzi. Powódkę reprezentował radca prawny Bartłomiej Krasiński, a starostwo radca Dorota Wiosetek. 

Karę naganę nałożono z powodu uporczywego nieprzestrzegania ustalonej organizacji i porządku pracy polegającej na nieprzestrzeganiu obowiązujących godzin pracy obsługi interesantów starostwa przez Powiatowego Rzecznika Konsumentów oraz nieodbieraniu telefonu służbowego od interesantów zwracających się o udzielenie porady konsumenckiej, do czego został zobowiązany, pisemnym poleceniem starosty z 13 lipca 2022 roku doręczonym w dniu 15 lipca 2022.

- W starostwie pracuję od 2001 roku jako Powiatowy Rzecznik Praw Konsumentów. Jestem jedyną osobą, która zajmuje się prawami konsumentów, obsługuję stanowisko biurowo i merytorycznie, od kopertowania, po pisanie pism, usługi dla klientów oraz reprezentację w sądzie – mówiła Aleksandra Bielecka Powiatowy Rzecznik Praw Konsumentów z Kutna. - Jest zainteresowanie moimi usługami, rocznie obsługuję 3 tysiące interesantów. Konsultacje osobiste wykonywane były bez wcześniejszego umówienia się, miałam wyznaczone godziny na przyjmowanie w ciągu dnia petentów. Na drzwiach wisiała tabliczka. Jeśli byłam w sądzie, lub w szkołach na lekcjach wówczas wisiała karteczka w jakich godzinach mnie nie ma. Czasami pracowałam w godzinach nadliczbowych. W lipcu 2022 pojawiło się zapytanie dlaczego mam wyznaczone godziny przyjmowania interesantów. 15 lipca 2022 dostałam na piśmie aby przyjmować interesantów w godzinach pracy czyli od 7.30 do 15.30, odbierać telefony i składać dzienne sprawozdanie ze wskazaniem imion i nazwisk obsłużonych konsumentów. Odbieram telefony, kiedy nie rozmawiam z klientem na miejscu, nie jest możliwe abym się rozdwoiła. Nie jest też kulturalne przerywać rozmowę kilka razy odbierając telefony. Nie było żadnych skarg dotyczących mojej pracy. 18 lipca odpowiedziałam na pismo z dnia 15 lipca i wytłumaczyłam jak to do tej pory funkcjonowało. 20 lipca wymierzona została kara nagany. Każdego roku składałam sprawozdanie, które zawierało godziny przyjmowania interesantów. Przyjmowałam też od 20023 roku w drugi i czwarty czwartek miesiąca w Urzędzie Miejskim w Żychlinie. Nie jest to sytuacja nowa. Pomiędzy pismem z 15 lipca a wręczeniem nagany przyjmowałam interesantów w godzinach pracy, była rozmowa, starosta zobowiązał mnie do innych czynności niż w piśmie - mówiła Aleksandra Bielecka. 

Sąd zapytał jak Powiatowemu Rzecznikowi Praw Konsumentów układała się współpraca z pracodawcą?

- Nie układała się dobrze, otrzymywałam nagrody dwa razy do roku, to były nagrody dla wszystkich. Nie otrzymałam podwyżek w tym czasie kiedy otrzymywali je inni pracownicy, nie otrzymywałam dodatku specjalnego kiedy mój pracownik był na długotrwałym zwolnieniu lekarskim. Otrzymałam go raz w kwietniu, to dodatek do 50% wynagrodzenia. Starosta powiedział mi, że nie będę dostawała, ani mój pracownik podwyżek, bo jestem zaangażowana w sprawę pani Iwony Kowalskiej. Ona podała mnie za świadka. Oceniam relacje z pracodawcą jako złe, czuję się dyskryminowana. Jedna ocena okresowa pracodawcy nie była pozytywna, odwołałam się od niej i została zmieniona - odpowiedziała.

- Czy zdarzały się skargi na pracę Powiatowego Rzecznika Praw Konsumentów?

- Nie było ich. Za organizację pracy urzędu odpowiedzialny był sekretarz pan Dariusz Jabłoński i moim zdaniem za powieszenie tabliczki. Ja wypisałam kartę do zmiany informacji o zmianie godzin przyjęć interesantów w BIP - mówiła powódka. 

- Czy tabliczka pozostała na drzwiach?

- Nie usunęłam tabliczki, bo zwróciłam się do pracodawcy aby utrzymać dotychczasowe zasady istniejące przez 20 lat. Pracodawca nie uznał moich argumentów, mam na myśli rozmowę z 12 lipca  - odpowiedziała.

- Kiedy pani zastosowała się do wymagań pracodawcy?

- Rozmawiałam z panem starostą, że zerwanie tabliczki jest niecelowe, że to jest przemyślane, że kilka godzin podczas dnia przyjmuję interesantów, resztę czasu mam na pisanie pism, załatwianie spraw interesantów. Za przyklejenie i wykonanie tabliczek odpowiedzialny jest sekretarz, za organizację pracy w urzędzie, za informacje umieszczone na BIP. Jest wydział administracyjno-organizacyjny, który zajmuje się określaniem informacji na drzwiach, kto pracuje w danym pokoju. Jeśli chodzi o zamieszczenie informacji w BIP są wyznaczone osoby z tego wydziału,  które się tym zajmują. Jest karta, którą się wypełnia i przekazuje do przełożonego i po akceptacji umieszcza się informacje na BIP. Po 15 lipca przyjmowałam interesantów przez całe osiem godzin, kolejki są kiedy jest więcej konsumentów. Po 15 lipca konsumentów nie było tak dużo, nie jest tak że całe 8 godzin jest wypełniony czas przyjęciami konsumentów. Na drzwiach pozostała tabliczka o godzinach przyjęć, ona jest przymocowana na stałe, nie zwróciłam się o usunięcie tabliczki. Zwróciłam się do pracodawcy żeby wprowadzić godziny przyjęcia interesantów do regulaminu, sądziłam że możemy o tym porozmawiać i ustalić coś wspólnie. 12 lipca nie zostałam w ogóle wysłuchana, mam na myśli, że nie przyjęto moich argumentów. 

- Skąd twierdzenie, że z poleceniem można negocjować?

- Moje 20-letnie doświadczenie wskazywało, że korespondujemy. Na pismo z 15 lipca odpowiedziałam 18 lipca, a 20 lipca dostałam już naganę. W konsekwencji już od 15 lipca od razu przyjmowałam interesantów do 15.30. Nie oderwałam tabliczki i nie wystąpiłam z kartą do BIP. Przyjmowałam interesantów, którzy dzwonili. Do polecenia pracodawcy zastosowałam się po otrzymaniu nagany wtedy ten problem się tak wyeskalował. Myślałam, że możemy coś ustalić, zrywanie tabliczek było bezcelowe. Sądziłam że to była przemyślana rzecz, że te godziny były wcześniej tak ustalone. Nie chodziło mi o negocjowanie z poleceniem pracodawcy, sądziłam po prostu, że dalej rozmawiamy. Wysyłając pismo z 18 lipca uważałam, że dalej rozmawiamy,  a nie że dostanę naganę. W konsekwencji polecenie pracodawcy wykonałam od razu. Przyjmowałam interesantów jak ktoś dzwonił i mówił czy może przyjść informowałam że może przyjść w godzinach urzędowania urzędu. Fizycznie nie zdjęłam tabliczki z drzwi nie zamieściłam informacji na BIP, konsumenci i tak wchodzą do pokoju bez względu na godziny przyjęć. Nie odmówiłam przyjęcia żadnego interesanta w tym okresie. Wydawało mi się że jeśli by doszło do innych ustaleń między nami, niecelowe byłoby odrywanie tabliczki a później jej mocowanie. Inicjatorem zmian w BIP odnośnie godzin przyjęć interesantów był pan starosta ale to ja złożyłam wniosek.

- Co stanowiło, że konsument wiedział, że godziny przyjęć są zmienione?

- Nie odmówiłam nikomu, liczyłam, że porozumiem się z pracodawcą.

- Kto był inicjatorem zmiany informacji na BIP?

- Ja złożyłam kartę do BIP.

Daniel Kowalik Starosta Kutnowski zadał powódce pytanie czy zaznajomiła się z regulaminem organizacyjnym kiedy była jego nowelizacja i podpisała oświadczenie?

- Tak zapoznałam się z regulaminem.

Dalej zeznawała Daniel Kowalik.

- Jestem Starostą Kutnowskim od listopada 2018 roku, ani przed zmianą ani po zmianie w regulaminie nie były ujawnione godziny przyjęć przez PRK (Powiatowego Rzecznika Konsumentów) w zwyczajowo przyjętym kształcie. W 2018 roku nie nastąpiła żadna zmiana regulaminu, która by tego dotyczyła. Od 2018 roku byłem już na stanowisku że PRK ma przyjmować interesantów w pełnych godzinach pracy urzędu. Przed rozmową z lipca 2020 roku, to był początek 2019 jeden z członków zarządu powiatu chciał sprawdzić listę obecności i pani rzecznik nie stosowała się do godzin pracy w urzędzie. Przychodziła spóźniona i to nie było 5-10 minut. Pani rzecznik tłumaczyła to specyfiką pracy, następnie złożyła oświadczenie wyjaśniające, ale później już inaczej tłumaczyła to spóźnienie. Z tego co pamiętam sprawami rodzinnymi. Do zarządu powiatu docierały informacje, że jakiś interesant nie został przyjęty, to były głównie bezpośrednie informacje lub telefoniczne rozmowy. Po otrzymaniu nagany pani rzecznik była chwilę w pracy. Pani rzecznik zaprzestała przyjęć w Krośniewicach,  ale nie odpowiedziała mi na pytanie od kiedy - mówił starosta. - Może od połowy 2021 roku pani rzecznik pracuje sama. Są stanowiska w urzędzie o większym natężeniu pracy, także pozamiejscowej i tam przyjęcia interesantów są cały czas. Jest to referat transportu, wydział drogownictwa. Praca opiera się na pracy terenowej, jeśli chodzi o referat transportu, pracuje tam jedna osoba, zgodnie z regulaminem.

Sąd zapytał co się dzieje, jeśli taki pracownik musi opuścić stanowisko pracy, (choćby wychodząc do toalety).

- O każdej jednorazowe wyjście można zwrócić się do sekretarza i wywiesza się z kartkę z informacją. Podobnie ma się sytuacja jeśli w mało liczebnym wydziale wszyscy pracownicy są chorzy. Kwestia postępowania pani Kowalskiej (chodzi o powództwo Iwony Kowalskiej, byłej dyrektor Wydziały Komunikacji i Transportu przeciw Starostwu Powiatowemu w Kutnie o mobbing - przyp. red.) - to pani rzecznik nie występowała tam w żadnym charakterze. To była sprawa mediacyjna. Nie mogłem nic takiego powiedzieć pani rzecznik skoro sprawa skończyła się na poziomie mediacji. Każdy mój kontakt z panią rzecznik każda prośba o dostosowanie się do regulaminu spotykała się z odpowiedzią wskazującą, że pani rzecznik odbiera to jako szkalowanie - mówił Daniel Kowalik. - Tłumaczyłem każdorazowo pani rzecznik jak wygląda sytuacja realnie. Zawsze była dyskusja żeby zrobić to, a pani rzecznik mówiła że jest dyskryminowana. Jeśli chodzi o dodatki specjalne, to jeden miesiąc był wypłacony a potem znalazłem zastępstwo, to była pani Natalia Kaczor. 

Starosta dalej opowiadał, że w tym okresie pandemii i zamieszania w urzędzie nauczony doświadczeniem uważał, że nie było potrzeby zatrudnienia tam pracownika. Starosta porównał pracę PRK i innych pracowników i stwierdził, że pomoc nie jest potrzebna.

- Jak byli dwaj pracownicy to interesanci nie byli przyjmowani w godzinach urzędowania starostwa zgodnie z regulaminem. Po około 10 rozmowach nie miałem możliwości wyegzekwowania, żeby pracownik dostosował się do regulaminu. Rozmawiałem z panią rzecznik odnośnie nieodbierania telefonów, pani rzecznik stanowczo stwierdziła, że telefonu odbierać nie będzie bo ma petentów.  Można było odebrać telefon, poprosić żeby zadzwonił ktoś za 10-15 minut albo odebrać dane i numer telefonu i oddzwonić  - tłumaczył Daniel Kowalik. - PRK powiedziała że nie będzie odbierać telefonów stwierdziła, że jak idzie do łazienki też ma brać ze sobą telefon. Moja wizyta u PRK miała na celu rozwiązanie tego problemu, to było przed pierwszym poleceniem na piśmie. To był piątek, ale nie pamiętam jaki dzień miesiąca. Poprosiłem panią rzecznik, że jak jest mniej interesantów to żeby wskazała ilu ich było w poprzednich dniach. Stwierdziła, że nie prowadzi takiej ewidencji, wychodząc naprzeciw pracownikowi z panią kadrową stworzyliśmy szablon, przykładową tabelkę jak ma to wyglądać.  Przed wymierzeniem kary rozmawiałem z panią rzecznik dwa razy, powiedziała że nie wykona polecenia nawet po wręczeniu polecenia na piśmie. Odbierałem to jako odmowę wykonania polecenia, przy nałożeniu kary proponowałem że jak się dostosuje do regulaminu to zgodnie ze swoją kompetencją jestem w stanie wycofać karę. Nie było żadnej woli dostosowania się, pani rzecznik nie informowała mnie że wykonuje pracę w godzinach nadliczbowych , określa u nas to regulamin. Pani Jolanta Pietrusiak członek zarządu otrzymała skargę o nieodbieraniu telefonu przez PRK Jeśli chodzi o skargi na panią rzecznik to nie jestem w stanie sobie przypomnieć konkretnych sytuacji. Ta sytuacja o której mówiła pani rzecznik, interesantka przyszła do mnie w godzinach przyjęć starosty i miała ogromne pretensje, że odmówiono jej przyjęcia wniosków. Wtedy zadzwoniłem do pani rzecznik i informowałem że zgodnie z KPA ma obowiązek przyjęcia wniosku. Pani rzecznik powiedziała, że KPA jej nie dotyczy, to później przełożyło się na obniżenie oceny okresowej pani rzecznik. W starostwie obowiązuje procedura przyjmowania skarg wynikająca z ustawy o samorządzie powiatowym, w myśl przepisów taka skarga na panią rzecznik nie wpłynęła. Nie wpływały skargi, ale wpływały monity na piśmie i monity telefoniczne, dotyczące pracy powódki. Nie były ewidencjonowane, był monit na piśmie. Zwróciłem się do pani rzecznik o odpowiedź, nie pamiętam kiedy to było, monity zdarzały się od 12 do 20 lipca 2022. Członek zarządu Jolanta Pietrusiak otrzymała taką informację, były też przekierowane telefony do mnie na sekretariat. W tych godzinach pokusiłem się o wykonanie telefonu poza zwyczajowymi godzinami przyjęć i nie był on odebrany. Monity dotyczyły głównie telefonów. Jak zapytała czemu nie została objęta podwyżką, tłumaczyłem że nie do końca jestem zadowolony z jej pracy. Powoływałem się na to że się spóźnia i na handel jajkami, to się działo w biurze pani rzecznik. Był też handel kurtkami. 

Tutaj sędzia zwrócił uwagę, że tak bywa w urzędach, bywa że i w sądzie.

W ocenie Sądu Rejonowego w Kutnie powództwo Aleksandry Bieleckiej zasługiwało na uwzględnienie, w przeważającej mierze z uwagi na formalną wadliwość nałożenia kary porządkowej. Sąd uchylił nałożoną przez starostę naganę.

- Zgodnie z artykułem 108 paragraf 1 kp za nieprzestrzeganie przez pracownika ustalonego porządku regulaminu pracy, przypisów bezpieczeństwa i higieny pracy oraz przepisów przeciwpożarowych pracodawca może stosować karę upomnienia lub karę nagany. Bezspornym jest, że przesłankami odpowiedzialności porządkowej jest wina pracownika i bezprawność jego zachowania. Przekroczenie tych reguł musi być zawinione, jednak zważyć należy że nie istnieje norma wyłączająca możliwość ukarania jeśli czyn był dokonany nieumyślnie. Dla porządku wskazać należy, że podstawą nałożenia kary na powódkę było niewykonanie polecenia zawartego w piśmie z dnia 13 lipca 2022 roku w granicach wskazanych w zawiadomieniu o ukaraniu w piśmie - mówił SSR Szymon Kozłowski. - Pracodawca nie zdołał wykazać konkretnych przykładów na naruszenie przez powódkę wspomnianego obowiązku, nie przedstawił żadnej skargi pochodzącej od interesanta z tego okresu,  nie udowodnił żadnego przypadku odmowy przyjęcia interesanta w godzinach pracy. Trudno wymagać by powódka odbierała telefon w trakcie udzielania porady prawnej innemu konsumentowi czy też przerywała inne czynności wymagające skupienie, na przykład sporządzanie pism procesowych czy opinii prawnych, za każdym razem gdy zadzwoni telefon.  Pracodawca nie wykazał by doszło do nieprzestrzegania ustalonej organizacji porządku pracy w sposób opisany w zawiadomieniu o ukaraniu nałożona więc kara naganę podlega uchyleniu jako bezzasadna.

Wyrok nie jest prawomocny. Starostwo odwołało się od niego do Sądu Okręgowego w Łodzi.  Po powrocie do pracy Aleksandra Bielecka Powiatowy Rzecznik Konsumenta otrzymała kolejną naganę.  Jak kutnowskie sikorki ćwierkają może nawet stracić pracę. 

W innej sprawie dotyczącej byłej pracownicy Anny Chmieleckiej Sąd Rejonowy w Kutnie przyznał rację starostwu i kary nie uchylił. A. Chmielecka pracuje w innym powiecie. 

(Ola Rzadkiewicz)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(13)

petentpetent

41 15

Od dawna wiadomo że rzecznik kutnowski przyjmował jak mu się chciało. Skandalem jest, żeby ktoś pracował tylko 3 razy w tygodniu po trzy godziny i dostawał wypłatę jak za cały etat. 15:22, 05.06.2023

Odpowiedzi:1
Odpowiedz

RadekRadek

18 35

A kto powiedział, że pracuje trzy razy w tygodniu? Praca rzecznika to nie tylko przyjmowanie klientów. Zanim coś się napisze warto sprawdzić 16:04, 05.06.2023


reo

PapierosekPapierosek

44 15

Pani rzecznik to ta co ciągle z papierosem stoi pod urzędem ? 16:08, 05.06.2023

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

 Taa Taa

23 30

Zadziwiające że pod postem na Facebooku gdzie widać imię i nazwisko są same pozytywne opinie o pani rzecznik a tu anonimowo ktoś pisze negatywne... 17:52, 05.06.2023

Odpowiedzi:3
Odpowiedz

Dokładnie Dokładnie

13 18

To aż bije po oczach 20:27, 05.06.2023


SprawiedliwośćSprawiedliwość

9 19

Tym razem nie można zrobić hejtu jak to było przy usunięciu Iwony Kowalskiej ze stanowiska. Potem się okaże że znów pracodawca pisał ...Czytałem na ten temat ciekawy artykuł. 22:10, 05.06.2023


to prawdato prawda

2 1

Pisał i kazał pisać . 09:46, 08.06.2023


pytaniepytanie

20 0

A czego dotyczyła nagana bo Pani redaktor nie napisała? 05:31, 06.06.2023

Odpowiedzi:1
Odpowiedz

RedakcjaRedakcja

1 0

Jest w treści wyjaśnień, a teraz dopisane wyżej 19:32, 06.06.2023


RozgoryczonaRozgoryczona

19 9

P.Olu, strasznie Pani współczuję, co to za warunki pracy, jakie to metody ,że dzwoni pracodawca i sprawdza czy odbierze Pani po pierwszym sygnale czy po drugim czy w ogóle. Jak widać jest Pani teraz celem. To jest zwyczajnie niewiarygodne w tych czasach. Cóż mogę dodać, trzeba walczyć o siebie , tylko to jest duża cena- zdrowie,tego się nie zapomni, człowiek, człowiekowi. Karma nie gubi adresu. 11:10, 06.06.2023

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

ale cyrkale cyrk

6 3

jak kowalik zwolni pania rzecznik to nie ma czego tu szukac w nastepnych wyborach. wielu ludzia ta kobieta pomogla, jak kowalik chce odbierania telefonow, to niech zatrudni osobe na sluchwake do umawiania spotkan. z takim kowalikiem albo kotulska tez wielokrotnie nie mozna bylo sie spotkac w godzinach pracy urzedu, nie mowiac juz o mozliwosci porozmawiania przez telefon. 23:25, 07.06.2023

Odpowiedzi:1
Odpowiedz

kabaretkabaret

4 2

Niektórzy jak zaczną się prace polowe to zamiast w urzędzie to będą na polu. 09:54, 08.06.2023


wdzięczniwdzięczni

8 4

Pani Olu gratukuję wygranej. Jest Pani osobą kompetętną i bardzo pomocną zwykłym ludziom. Byliśmy u Pani z w dwuch sprawach i obie załatwione pozytywnie . Dziękujemy. Prosze nie przejmować się niekompetentnymi i mściwymi ludźmi. 09:51, 08.06.2023

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

0%