Zamknij

Kutnowski teatr amatorski zmierzył się ze światową klasyką

07:10, 17.11.2018 Grażyna Baranowska Aktualizacja: 07:59, 19.11.2018
Skomentuj fot. Cezary Kucharczyk fot. Cezary Kucharczyk

Czwarta premiera Kutnowskiego Teatru Amatorskiego im. Aleksandra Fredry, która miała miejsce 15 listopada br. unaoczniła, że mierzenie się z klasyką światową – wyzwanie z gruntu ryzykowne − może dać całkiem dobry efekt, a to dzięki umiejętnemu „skrojeniu” adaptacji na własną (teatru) miarę.

Uniwersalny w swym przesłaniu „Mieszczanin szlachcicem” Moliera jest komedią dynamiczną, niekiedy wręcz wodewilową, co wymaga od aktorów m.in. umiejętności wokalnych i tanecznych. Na szczęście adaptacja teatralna daje możliwość skrótów i modyfikacji tekstu literackiego, a nawet postaci występujących w sztuce, z czym twórcy przedstawienia świetnie sobie poradzili.

Poradzili sobie także z obsadą postaci Śpiewaków i Tancerzy, zapraszając na gościnne występy i do współpracy przy oprawie muzycznej sopranistkę Ewę Murzynowską – obecnie nauczycielkę kutnowskiej Państwowej Szkoły Muzycznej, a także parę taneczną: Helenę Oszmiańską i Piotra Bielickiego z Kutnowskiej Grupy Tańca Dawnego La Dance, działającego przy Muzeum Regionalnym w Kutnie. Sztuka, w oryginale pięcioaktowa, została wystawiona jako jednoaktówka podzielona na dwie sceny. Pomysł okazał się praktyczny, nie wymagał bowiem szczególnych dekoracji. Wykorzystano scenografię multimedialną, przedstawiającą wnętrze salonu urządzonego z pretensjonalnym przepychem, do tego „tron” gospodarza domu, stół i kilka krzeseł. Szkoda tylko, że przy mocnym oświetleniu pierwszego planu w drugiej scenie, salon był mało widoczny, a nawet lekko falował.

Gwiazdą spektaklu był Krzysztof Murzynowski, który z niezwykłą lekkością, a niekiedy finezją wykreował, zgodnie z konwencją sztuki, przerysowaną postać tytułowego mieszczanina, lecz bez nadmiaru drażniącej ekspresji. Pan Jourdain posiada dzięki tej kreacji wszystkie cechy charakteru, które czynią go potwornie śmiesznym i przerażająco bezrozumnym. Gdy na scenie pojawiła się Pani Jourdain – dominująca i dla mnie zbyt głośna (może to kwestia nagłośnienia) ksantypa grana przez Jadwigę Piórkowską, ich utarczki małżeńskie nie pozwalały widzom odpocząć od śmiechu. Tego duetu aktorskiego na pewno nie zapomnieli widzowie poprzedniego przedstawienia − „Dam i huzarów” Fredry. Nie oznacza to jednak, że skupili całą moją uwagę, sztuka w ogóle była dobrze zagrana.

Widać, że oprócz niewątpliwych zasług Jadwigi Kubiak, kierownika i reżysera, dobrze mu służy mariaż z Kutnowskim Domem Kultury oraz współpraca aktorska z innymi grupami teatralnymi. Oby znaczenie teatru i poziom przedstawień przysporzyły mu chętnych do wsparcia finansowego. W międzywojniu aktorzy z ówczesnego amatorskiego teatru im. Aleksandra Fredry występowali w kostiumach wypożyczanych z teatrów warszawskich…

(Grażyna Baranowska)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(3)

JaJa

9 1

Uśmiałem się niesamowicie. Kapitalne przedstawienie, wspaniali aktorzy. 14:27, 17.11.2018

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

reo

DziękiDzięki

8 1

Super zdjęcia 11:37, 18.11.2018

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

HenrykHenryk

7 1

Gratulacje dla aktorów - sąsiadów. Super fotorelacja! 16:09, 19.11.2018

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

0%