Cezary G. nie przyznał się do winy i złożył obszerne wyjaśnienia, odpowiadał na pytania sądu i swojego adwokata Marcina Bujalskiego, prokurator był nieobecny na posiedzeniu.

Były dyrektor powiedział, że od 1998 roku pracuje w Młodzieżowym Domu Kultury, to jego pierwsza i jak do tej pory jedyna praca. Wszystkiego uczył się od poprzedniego dyrektora Wojciecha Kowalczyka, który był dla niego wzorem. Kowalczyk pełnił funkcję przez 4 kadencje. Cezary G. najpierw zastępował dyrektora na podstawie uchwały zarządu powiatu, podpisując z upoważnienia dokumenty pod nieobecność Kowalczyka, nie miał powierzenia pełnienia obowiązków, potem przystąpił do konkursu i od 1 września 2012 roku objął stanowisko dyrektora.

- Jeśli chodzi o prowadzenie Rad Pedagogicznych, nie zmieniałem tego co dobre. Miałem świadomość, że rada funkcjonuje w prawidłowy sposób czyli tak jak prowadził ją pan Kowalczyk. Na każdej czytany był protokół z poprzedniej rady z informacją o podjętych uchwałach. Nigdy żaden z nauczycieli nie zgłosił sprzeciwu, że takich uchwał nie było. Na radach dyskutowaliśmy każde problemy, zmiany, merytoryczne i organizacyjne uzgodnienia, nie było sprzeciwu co do treści, które potem znajdowały się w uchwałach. Było sporo zmian również w przepisach prawa oświatowego. Za czasów dyrektora Kowalczyka były kontrole Kuratorium Oświaty, które w kwestii obrad rady nie miały uwag. Zapoznałem się z tymi protokołami kontroli. Kiedy zostałem dyrektorem rady odbywały się więc tak samo jak w latach poprzednich - wyjaśniał Cezary G. - Ramowy przebieg rady wyglądał następująco, dwa tygodnie wcześniej informowałem o terminie rady wraz z porządkiem obrad, treściach merytorycznych o których będziemy mówić na niej, otwierałem obrady, sporządzaliśmy listę obecnych, podpisywali się na niej nauczyciele, zapoznawałem z protokołem poprzedniej rady, a następnie przystępowałem do realizacji merytorycznych punktów obrad zaplanowanych na daną radę, rozmawialiśmy o kwestiach organizacji pracy, wspólnie rozwiązywaliśmy problemy, każdy nauczyciel mógł przedstawić swoje zdanie. Jeśli dochodziliśmy do wspólnego zdania to było to zawsze zgodne z wolą rady. Nie wiedziałem, że nad każdą uchwałą mamy głosować, poprzednio tego się tak nie praktykowało, nie wiedziałem, że każda uchwała ma być potem odczytana. Uważałem, że postępuję prawidłowo, skoro w ten sam sposób prowadził obrady mój poprzednik i nie było nigdy sprzeciwu, że jakaś uchwała z poprzedniej rady nie była podjęta.

- Czy kiedykolwiek nauczyciele, organ prowadzący czy kontrolujący zwrócili oskarżonemu uwagę na nieprawidłowość podejmowania uchwał rady pedagogicznej? - spytał sędzia Dominik Barański.

- Nikt mi tego nie zgłaszał.

- Proszę opisać w jaki sposób one powstawały.

- Powstawały w komputerze, miałem je napisane, ponumerowane, były załączane do zeszytu A4 z protokołami. Protokoły sporządzali nauczyciele wg alfabetu, każdy robił je ręcznie. Nie dbałem na bieżąco o to aby po każdej radzie uchwały były drukowane, jak się ich trochę uzbierało, drukowałem, podpisywałem i były wkładane do zeszytu z protokołami, listami obecności - mówił oskarżony. -W ciągu roku nikt z MDK, ani z organu prowadzącego Zarządu Powiatu w Kutnie nie mówił, że jest to nieprawidłowe. Segregatory z protokołami stały w gabinecie dyrektora. Podczas kontroli Kuratorium Oświaty w Łodzi w 2015 roku dowiedziałem się o innymi procedowaniu uchwał i uświadomiłem sobie, że trzeba je poddawać głosowaniu. Natychmiast po kontroli wypełniłem te wskazówki. Kontrola była zlecona przez Zarząd Powiatu w Kutnie na wniosek kilku nauczycieli z Młodzieżowego Domu Kultury.

- Czy treść 14 uchwał z zarzutu była zgodna z wolą Rady Pedagogicznej MDK?- zapytał adwokat Marcin Bujalski.

- Tak była zgodna, nikt się nie sprzeciwiał - odparł oskarżony.

-Dlaczego zdaniem grupy nauczycieli nie podjęto tych uchwał? Jakim motywem kierowały się te osoby, uznając je za niepodjęte? - pytał mecenas.

- Niektórzy nauczyciele mieli interes polityczny w tym aby mi zaszkodzić. Świadczą o tym pewne sytuacje i zdarzenia poprzedzające wniosek nauczycieli i do zarządu powiatu i zawiadomienie do prokuratury. W sierpniu 2015 roku zostałem odwołany przez Zarząd Powiatu z funkcji dyrektora. Jednak Wojewoda Łódzki uznał w trybie nadzorczym uchwałę zarządu za nieważną. Starosta Kutnowski odwołał się od zarządzenia zastępczego Wojewody Łódzkiego i Wojewódzki Sąd Administracyjny w Łodzi oddalił jego skargę. Następnie w maju 2016 ponownie zarząd powiatu mnie odwołał, podając jako argument niezachowanie dyscypliny na wyjeździe służbowym z młodzieżą i złożenie zawiadomienia do prokuratury w grudniu 2015 roku o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przeze mnie, o które teraz sprawa się toczy. Podkreślić trzeba, że pierwszy zarzut się nie potwierdził w postępowaniu w Łódzkim Kuratorium Oświaty, które zostało umorzone, zostałem uniewinniony od zarzutu - odpowiedział oskarżony.

- Czy te same osoby inicjowały postępowanie w kuratorium, wniosek do zarząd powiatu o niepodejmowaniu uchwał i są świadkami w tej sprawie? - adwokat Bujalski zapytał na koniec.

- Tak - odparł Cezary G.

Przesłuchanie świadków w kwietniu.