Troje dzieci w rodzinie zastępczej u babci, grzyb i wilgoć na podłodze, na ścianach, dramatyczny stan okien i drzwi, ogrzewanie węglowe w kamienicy przy Sienkiewicza. Choroby dzieci od alergii po zapalenia oskrzeli i płuc. Kilkuletnie oczekiwanie na poprawę sytuacji mieszkaniowej. Babcia jest kolejna na liście, jednak zamiast coraz bliżej upragnionej zmiany warunków dla wnuków, jest coraz dalej, bo jesienią ... nie pamiętała, że do końca miesiąca trzeba było złożyć wniosek z dochodami. Złożyła go miesiąc później, odmówiła mieszkania na Przytorzu, bo było daleko od szkoły dzieci, a ona nie ma siły przemierzać pół miasta z nimi. Skończyło się karą, spadła z listy i czeka na łaskę dyrektora Zarządu Nieruchomości w Kutnie i prezydenta Zbigniewa Burzyńskiego aby ponownie była na liście i dostała punkty. Wiadomo jednak łaska pańska zawsze na pstrym koniu jeździ. Kamienica na ulicy Sienkiewicza 7, w podwórku klatka schodowa, odrapane drzwi, spróchniałe schody prowadzą do mieszkania pani Danuty Olczak. Drzwi wejściowe ledwo się zamykają, od jesieni do wiosny zabezpieczone dodatkowo grubą gąbką, bo przez lata znacznie się wypaczyły. Na podłogach wykładzina w warstwach, bo tak cieplej. Nie ma prądu w cześci mieszkania, bo instalacja zamokła, spaliła się i trzeba korzystać z kilku przedłużaczy od gniazdek w pokoju aby mieć światło w łazience czy kuchni. W rogach pomieszczeń grzyb, ogrzewanie węglowe, czuć wilgoć. - Jestem na liście, oczekując na mieszkanie socjalne już kilkanaście lat, widzę jak inni w znacznie lepszej sytuacji rodzinnej, finansowej i mieszkaniowej otrzymują lokale socjalne i komunalne. Czekam cierpliwie lata, składałam wnioski, słuchałam obietnic pana Mariana Sierpińskiego, dyrektora Zarządu Nieruchomości Miejskich, jednak nasza sytuacja pogarsza się z miesiąca na miesiąc. Nasze mieszkanie jest w opłakanym stanie, staramy się naprawiać co można, ale tu chodzi o te stare mury - wilgoć, grzyb, zły stan instalacji elektrycznej, sufitu i podłogi. Obiecywano mi w Zarządzie Nieruchomości Miejskich mieszkanie na poprzednią wiosnę, potem prezydent Jacek Boczkaja mówił, że jakoś zimę przeczekam i na wiosnę 2017 będzie. Wychowuję w tej chwili troje dzieci w rodzinie zastępczej, losy ich rodziców tak się potoczyły, że ja babcia musiałam zająć się dziećmi - opowiada pani Danuta Olczak. - Nie jestem z mężem pierwszej młodości, ale jakoś radzić sobie musimy, dzieci prowadzić do szkoły,odrabiać lekcje z nimi, ostatnio sporo chodzimy do lekarza. Chorują, szczególnie Julita, która jest w II klasie. Głównie to choroby oskrzeli, płuc, podejrzenie poważnych alergii, bo w domu wilgoć, grzyb. Czekamy na wyniki z Łodzi. Pani spojrzy, dramatycznie to wygląda, no i na głowę zaczyna się sypać - pani Danuta pokazuje mieszkanie i odpadujący sufit, który obciąża kasetony i kawałki tynku spadają rodzinie na głowy. - Dostałam propozycję mieszkania na Przytorzu, niestety nie zdecydowałam się, bowiem to znaczna odległość od szkoły dzieci. Jesteśmy starsi, chcielibyśmy mieć w miarę blisko wszędzie, aby podołać obowiązkom wychowania wnuczków. Jesienią ubiegłego roku oddano budynek na Kochanowskiego, podobno z ładnymi mieszkaniami. Dla naszej rodziny mieszkania tam nie było, dostali tacy, którzy m.in. przebywają na stałe za granicą, a mieszkanie komunalne w Kutnie wynajmują - mówi pani Olczak. - Do 30 września ubiegłego roku trzeba było w Zarządzie Nieruchomości Miejskich złożyć wniosek aktualizacyjny z nowymi danymi, spóźniłam się, nie dość że odjęto mi punkty za odmowę lokalu na Przytorzu, to jeszcze okazało się, że nie mogę być na liście na 2017 rok, bo się spóźniłam. Jak złożę wniosek do 30 września 2017 roku to będę na wyższym miejscu na liście na 2018 rok. To chore zasady, które pozwalają aby Ci w lepszej sytuacji otrzymywali lokalne komunalne czy socjalne. Nie złożyłam tego wniosku w porę, bo dzieci chorowały, ja też źle się czułam, myśleliśmy już o zimie, o opale, co z węglem, jak to się mówi na śmierć zapomniałam - pani Danuta mówi ze łzami w oczach. - Pomyślałam, uzupełnię ten wniosek i zaniosę, przecież jestem na liście, tyle lat czekam, krótkie spóźnienie nie będzie miało znaczenia. Jak zwykle rzeczywistość okazała się inna i tak jak mówiłam wcześniej dostałam pismo, że może będę na liście 2018 roku, jeśli do 30 września 2017 roku złożę wniosek. Nie mam już siły... Za rodziną zastępczą ujęły się instytucje Powiatowe Centrum Pomocy Rodzinie w Kutnie - pod opieką, którego pozostaje rodzina zastępcza, szkoła, wystosowano pisma do Prezydenta Miasta Kutna o przyspieszenie decyzji przyznania nowego lokalu mieszkance Kutna. Nie pomogło. Sytuację pani Danuty monitorujemy od jesieni zeszłego roku. Danuta Olczak wniosek złożyła rzeczywiście po terminie, 29 listopada 2016 r.. Opóźnienie wniosku w rozmowie telefonicznej z nami bagatelizuje jednak dyrektor ZNM, nie mówi, że to poważny problem. Pani Danuta dostaje jednak pismo po tej rozmowie, że nie ma szans na mieszkanie socjalne w 2017 roku. Ma złożyć do 30 września 2017 roku kolejne uzupełnienie wniosku, które rozumieć należy w całej sytuacji, jako podtrzymanie chęci wynajmu mieszkania socjalnego, potem ZNM przyzna punkty, Społeczna Komisja Mieszkaniowa zaopiniuje, a Prezydent Miasta Kutna zatwierdzi. Projekty list pokażą się do 31 października tego roku i być może rodzina zastępcza znajdzie się na liście na 2018 rok. To w sumie kolejne dwa lata oczekiwania, bo trzeba pamiętać, że do 2016 roku pani Olczak na liście była. - Poszłam do pana Sierpińskiego jeszcze raz, przecież tak nie może być, ludzie wokół dostają mieszkania, nie dbają, zadłużają, wyjeżdżają za granicę, wynajmują mieszkania komunalne, a my z dziećmi mamy zgnić w grzybie i wilgoci albo ma się nam zawalić sufit na głowę. Pan Sierpiński powiedział, że nie pilnowałam swojej sprawy w porę nie złożyłam wniosku, to mam za swoje - mówi rozżalona babcia.
2017-04-13 14:03:47