Zamknij

Renault Kadjar- SUV po liftingu z nowym sercem

20:18, 16.09.2019 Michał Świercz Aktualizacja: 21:39, 17.09.2019
Skomentuj

Korzystając z akcji „365 dni testów Renault” miałem przyjemność zapoznania się w ciągu 24 godzin z Renault Kadjar. Model ten obecny jest na rynku motoryzacyjnym od 2015 roku. Powstał w ramach wewnętrznej współpracy z japońskim koncernem Nissan, wykorzystując płytę podłogową CMF z modelu Qashqai. W ostatnim czasie został poddany subtelnym, poprawiającym wygląd zmianom. Z przodu pojazdu możemy zauważyć delikatnie „odświeżony” kształt grilla, który otrzymał większą ilość chromu. Wprawne oko dostrzeże także zmienione tylne lampy zespolone oraz nowy kształt tylnego zderzaka, w który wbudowano lampy cofania i przeciwmgielne. Sportowego charakteru dodają atrapy podwójnego wydechu. Rura wydechowa znajduje się po lewej stronie pod zderzakiem.

Kadjar zyskał lampy do jazdy dziennej i kierunkowskazy oparte na diodach. Światła mijania i drogowe również jak w poprzedniej wersji wykorzystują technologię LED. Zmiany zewnętrzne dopełniają nowe kolory i wzory 17 i 19 calowych felg. Samochód zyskał na wyglądzie, nie można mu odmówić nowoczesnego, a zarazem eleganckiego wyglądu, który podkreślają listwy chromowe biegnące wokół linii okien bocznych oraz chromowane wstawki w bocznych listwach ochronnych. We wnętrzu pojazdu odnajdziemy również sporo modyfikacji. Zmieniony został wygląd systemu inforozrywki, uzupełniają go Apple Car Play i Android Auto. Dotychczas stosowany podłużny wyświetlacz panelu klimatyzacji zastąpiono trzema pokrętłami z wbudowanymi przyciskami i małymi ekranami. Przekonstruowano panel sterowania szybami i lusterkami. Do wnętrza wprowadzono chromowane wstawki, które mają zbliżać pojazd do segmentu premium. Kadjar zyskał nowe przednie fotele, które doskonale łączą w sobie miękkość typową dla tego producenta z niezłym trzymaniem w zakrętach. Pochwały należą się za wprowadzenie regulacji długości siedziska, dzięki której każda osoba znajdzie optymalne dla siebie podparcie ud. W stosunku do poprzednika dodano kratki nawiewu na tylną kanapę oraz podświetlenie uchwytów na napoje w tunelu środkowym. Ilość miejsca na tylnej kanapie jest wystarczająca, pasażerowie nie powinni odczuwać dyskomfortu dzięki znacznej szerokości wnętrza wynoszącej 1836 mm, wystarczającej ilości miejsca nad głowami, czy wygodnej tylnej kanapie z odpowiednią wysokością oparcia i szerokością siedziska. Nieco utrudnione jest wsiadanie poprzez wąski otwór drzwiowy i niedostateczny kąt otwarcia tylnych drzwi. Problem ten nie występuje w przypadku zajmowania miejsc na przednich fotelach. We wnętrzu nieco rozczarowuje jakość plastików, które są dosyć twarde, szczególnie w dolnej części konsoli centralnej. To typowa przypadłość wszystkich crossoverów segmentu C. Miłym zaskoczeniem jest wyłożenie pojemnego schowka w desce rozdzielczej materiałem, dzięki czemu umieszczone w nim przedmioty nie hałasują. Lifting nie objął powierzchni bagażnika, która nadal wynosi 472 litry. Sama przestrzeń jest ustawna, osłony bocznych ścian bagażnika wykonano z estetycznego materiału. W utrzymaniu porządku pomaga podwójna podłoga. Całość zasłania praktyczna roleta. Tylna klapa unosi się na tyle wysoko, że osoba o wzroście ponad 180 cm może bez problemu pod nią stanąć.

Układ zawieszenia oparty z przodu na układzie McPhersona, z tyłu zaś na belce skrętnej jest typowy dla samochodów klasy C. Samochód prowadzi się pewnie i precyzyjnie w zakrętach, ma stosunkowo miękko skonfigurowane zawieszenie, co jest typowe dla aut francuskich. Jedynie na większych nierównościach czuć jak „dobija” tylna belka. Nie można mieć zastrzeżeń do wygłuszenia pracy zawieszenia, które jest niemal niesłyszalne w kabinie. Dużą skutecznością wykazuje się układ hamulcowy.

Pod maską pojazdu pracuje „nowe serce”, silnik benzynowy o pojemności 1,3 litra, zaprojektowany we współpracy z firmą Daimler. Występuje on w dwóch wariantach mocy 140 i 160 KM. Wyposażony jest w turbinę oraz filtr cząstek stałych GPF. Jednostkę skonfigurowano z 6-biegową skrzynią manualną lub 7 biegową, dwusprzęgłową skrzynią biegów EDC. Do jazd testowych otrzymałem samochód ze słabszym wariantem mocy i skrzynią manualną. Producent obiecuje przyśpieszenie do 100 km/h w ciągu 10,4 sekundy i prędkość maksymalną na poziomie 203 km/h przy średnim zużyciu paliwa na poziomie 6,1 litra. Muszę przyznać, że udało mi się rozpędzić pojazd do 100 km/h według danych katalogowych, średnie spalanie uzyskałem na poziomie 8,5-9,1 litra, ale test odbywał się zarówno w warunkach miejskich, jak i na drogach międzymiastowych z często występującym ograniczeniem prędkości. Nie jeździłem po trasach szybkiego ruchu. Zapewne mniejsza ilość przejechanych kilometrów w mieście w godzinach szczytowego natężenia ruchu, wpłynęłaby na znaczne obniżenie spalania. Bardzo korzystna dla finansów kierowcy jest możliwość tankowania tańszego paliwa Pb 95, wiele współczesnych jednostek przystosowana jest do spalania tylko droższego paliwa o liczbie oktanowej 98 (Pb 98). Niestety nie miałem możliwości sprawdzenia w polskich warunkach drogowych prędkości maksymalnej. Silnik pracuje cicho, bez większych wibracji, praktycznie nie słychać go w kabinie, chętnie wkręca się na obroty. Wyprzedzanie nie stanowi problemu dzięki dość wysokiemu momentowi obrotowemu wynoszącemu 240 Nm już przy 1600 obr./min. Pewne zastrzeżenia mam do pracy skrzyni biegów, skoki lewarka są dosyć długie a drogi jego prowadzenia niezbyt precyzyjne, zdarzyło się haczenie. Wydaje mi się, chociaż nie miałem okazji testować, że opłaca się wydać 7 000 zł w celu nabycia skrzyni EDC. Zapewne zakup ten podniesie komfort prowadzenia samochodu, zwłaszcza, gdy będzie on często używany w warunkach miejskich.

Kadjar poza nową jednostką benzynową dostępny jest także ze 115-konnym silnikiem wysokoprężnym Blue dCi. Poza napędem na przednią oś, samochód można nabyć w wersji 4x4 z silnikiem diesla i automatyczną skrzynią biegów.

Najtańszy Kadjar po liftingu kosztuje 78 900 zł za wersję Life z podstawowym, 140-konnym silnikiem i skrzynią manualną. Samochód w standardzie posiada między innymi światła do jazdy dziennej w technologii LED, manualną klimatyzację, czy system wspomagania nagłego hamowania. Moim zdaniem warto dopłacic do kolejnej wersji Easy Life, bo za kwotę 1 000 zł otrzymujemy dodatkowo między innymi system nawigacji, system kontroli utrzymania na pasie ruchu, dostęp bezkluczykowy i układ rozpoznawania znaków drogowych. Na szczycie cennika znajduje się wersja Instens z jednostką Tce 160 i skrzynią EDC za 104 900 zł. W najbogatszej wersji otrzymujemy między innymi: radioodtwarzacz z Bluetooth z 7 calowym wyświetlaczem i anteną w kształcie płetwy rekina, lusterko wewnętrzne elektrochromatyczne, funkcję automatycznej zmiany świateł drogowych na mijania, tapicerkę materiałową połączoną z elementami skóry ekologicznej, szyby tylne przyciemniane. Samochód można jeszcze dodatkowo doposażyć w system audio Bose za 3 000 zł, panoramiczny dach – 2450 zł, czy pakiet Full LED- 4 000 zł.

Bliźniaczy model Nissana Qashqaia został sprzedany w liczbie ponad 450 000 egzemplarzy. Myślę, że ostatni lifting poprawiający wygląd zewnętrzny, wygodę jazdy we wnętrzu oraz nowy, cichy i żwawy silnik przyczynią się do znacznego zwiększenia ilości sprzedanych egzemplarzy.

Dziękuję za użyczenie samochodu do testu dealerowi Jaszpol Sp. zo.o., ul. Brukowa 2, Łódź

Więcej artykułów na http://motorozmaitosci.pl/

(artykuł sponsorowany)
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%