Zamknij

Porozumienia z pracownikami szpitala poza rejestrem dokumentów?

14:56, 01.08.2018 O.R Aktualizacja: 06:28, 03.08.2018
Skomentuj

W Sądzie Rejonowym w Kutnie była kadrowa z Kutnowskiego Szpitala Samorządowego sp. z o.o. walczy o uznanie wypowiedzenia umowy o pracę za bezskuteczne. Sędzia SR Paweł Wojas wysłuchał w maju tego roku informacyjnie powódki i pozwanego, którego reprezentował Maciej Nerowski, wówczas jeszcze członek zarządu spółki. Natomiast w środę sąd wysłuchał świadków, pracowników różnych działów szpitala. 

Pracownica jako członek związków zawodowych zawarła porozumienie z zarządem spółki (wówczas prezesem był Andrzej Musiałowicz) z półrocznym okresem wypowiedzenia. Spółka przystąpiła do negocjacji, podobnie jak z dwoma innymi osobami z podobnym porozumieniem, jednak nie udało się spółce z powódką  podpisać aneksu. Ponadto absencja pracownicy w ostatnich trzech latach doprowadziła do sytuacji, że  faktycznie przepracowała ona w szpitalu w tym czasie tylko 7 dni. Spółka nie widziała możliwości współpracy z byłą kadrową i zdecydowała się umowę o pracę rozwiązać. Natomiast była kadrowa wniosła pozew o uznanie wypowiedzenia za bezskuteczne. 

- Od września 2015 roku pracuję na stanowisku kierownika kadr i płac. Wcześniej stanowisko to piastowała pani powódka, jednak w związku z długimi nieobecnościami otrzymała wypowiedzenie umowy o pracę. Powódka była na zwolnieniach lekarskich trzy lata od sierpnia 2015, za wyjątkiem przerw na urlop wypoczynkowy czy okolicznościowy i krótki okres powrotu do pracy. Była też oddelegowana na inne stanowisko pracy. Od 2015 roku w kadrach pracują cztery osoby, we wrześniu 2015 została przyjęta jedna osoba, wcześniej z panią powódką też pracowały cztery - świadek wyjaśniała przed sądem. - Powódkę zastępowałam ja w okresach jej nieobecności i jeszcze jedna osoba. Po pewnym czasie wdrożyłam się w pracę na stanowisku kierownika kadr i przystosowałam do funkcji, W szpitalu jest 467  etatowych pracowników, naliczamy wynagrodzenia, każda z pracownic działu na zajmuje się kadrami i płacami. 

-Czy podczas urlopów wypoczynkowych powódki dzwoniła pani do niej służbowo? - spytała pełnomocnik byłej kadrowej adwokat Agnieszka Gliwna. 

- Starałam się nie dzwonić, jedynie jeśli dotyczyły to spraw, które powódka prowadziła i tylko ona coś na ich temat wiedziała. Na pewno nie dzwoniłam podczas zwolnień lekarskich. Częściej dzwoniła do mnie pani powódka podczas zwolnień dowiedzieć się czy coś dotyczyło jej osoby. Była na zwolnieniu aby uniknąć pewnych zdarzeń - odparła świadek. - Od stycznia 2013 do czerwca 2014 panią powódkę zastępowała pracownica przeniesiona z działu administracyjno-technicznego. W tym dziale nie była wcześniej kierownikiem. Ta pani zastępowała powódkę decyzją ówczesnej prezes Elżbiety Łuczak. Wcześniej nasz dział przeprowadzał konkursy na świadczenia zdrowotne, potem przejęły to zamówienia publiczne, a od 2017 znów kadry i płace. 

- Czy szpital zgłaszał do ZUS o kontrole zwolnień powódki? - spytała adwokat.

- Tak były pisma do ZUS, jedne w sprawie wypłaty zasiłku, bowiem była to sprawa skomplikowana, zwolnienia, przerywane urlopami więc pytałyśmy w jaki sposób naliczać zasiłek. Były też pisma o skontrolowanie zasadności zwolnień lekarskich. Były może dwie takie kontrole ze względu na wykorzystywanie zwolnienia w inny sposób niż trzeba. ZUS stwierdzał, że były zasadne - mówiła kierownik kadr. 

W 2015 roku podczas nieobecności byłej kierownik kadr, powódki została do działu zatrudniona osoba. Pełnomocnik powódki adwokat Agnieszka Gliwna chciała wiedzieć czy osoba ta przeszła specjalne szkolenia.

- Tak odbywała ona szkolenia, nabywała doświadczenie, szybko wdrożyła się w pracę.

- Czy wie pani dlaczego powódce nie zaproponowano innego stanowiska pracy w dziale kadr na podstawie porozumienia z lipca 2014 roku?

- W związku z długimi nieobecnościami była propozycja aby powódka pracowała na innym stanowisku, wówczas już długo nie pracowała w kadrach. Dlatego zarząd zaproponował inne - powiedziała świadek.

- Powiedziała pani, że powódka unikała pewnych zdarzeń. Jakich? - spytała radca prawny Renata Moziakowska, pełnomocnik Kutnowskiego Szpitala Samorządowego. 

- Uciekała przed tymi sytuacjami. Zwolnienia lekarskie były poprzedzone działaniami ze strony dyrekcji wobec powódki, wówczas informowała mnie że ucieka na zwolnienie. Chodzi o wypowiedzenie umowy o pracę lub warunków pracy i płacy. To były słowa uciekam, i inne niekoniecznie cenzuralne - mówiła świadek. - Odkąd była kierownikiem kadr to były trzy bardzo długie zwolnienia, a była kierownikiem od 2005-2006 roku, jedno zwolnienie półroczne, potem rok i trzy miesiące i teraz trzy lata. 

- Czy sporządza pani analizy stanu pracowników? Ile czasu pani to zajmuje? - Moziakowska nawiązała do wcześniejszych zeznać powódki. 

- Co miesiąc je sporządzam, więc jeśli chodzi o analizę dłuższych okresów nie stanowi to dla mnie problemu, bo korzystam z analiz bieżących. Może kilkanaście minut to robię - odpowiedziała. 

- Czy nieobecność powódki spowodowała problemy w działaniu działu kadr?

- Każdy kto zastępował musiał się wdrożyć, jak pani kierownik wracała, też musiała się wdrożyć, to zawsze trochę trwało. Kiedy decyzją prezes Łuczak zastępowała panią powódkę inna pracownica, powódka wróciła do pracy i wówczas jak zobaczyła zmiany w kadrach oraz usłyszała jakie sprawy są do załatwienia to poinformowała, że ona spada stąd - mówiła świadek. 

- Czy wie pani czy powódka otrzymała propozycję szkolenia na nowym stanowisku pozyskiwania funduszy unijnych?

- Chyba nie, bo poszła zaraz na zwolnienie.

Kolejne pytania dotyczyły powstania porozumienia z powódką z półrocznym wypowiedzeniem, podpisanego przez prezesa Andrzeja Musiałowicza.

- Nie wiedziałam, że jest takie porozumienie, dowiedziałam się dużo później, powódka miała możliwość sama wpiąć je w  swoje akta, inna pracownica kadr też nie wiedziała, że istnieje taki dokument. Mnie zaintrygowało, że prezes zdecydował się je podpisać w trzy miesiące po zwolnieniu i że był to lipiec 2014, intrygujące było to że warto było je podpisać. Tego porozumienia nie było zarejestrowanego w tym miesiącu w rejestrze dokumentów, pod tą datą i numerem pisma są inne dokumenty. Tego dokumentu nie ma zarejestrowanego w szpitalu - mówiła świadek. - Porozumienia dwóch innych pracownic również mają tę samą datę i nie mają rejestracji. Pod numerami tych porozumień widnieją w rejestrze pisma dotyczące innych osób. Musiała je sporządzić ta sama osoba, która wiedziała jak to zrobić. My w kadrach tworzymy takie porozumienia, nikt inny nie mógł napisać tego, bo my dysponujemy formatem pisma. W tamtym roku dowiedziałam się, że jeszcze są dwa takie porozumienia. 

Pozostałe dwie panie, które podpisały z Andrzejem Musiałowiczem porozumienia w wyniku negocjacji z obecnym zarządem spółki Kutnowski Szpital Samorządowy zmieniły je. W jednym przypadku zostało ono anulowane, w drugim podpisano porozumienie o przejściu na inne stanowisko pracy. 

- Kto wpisuje dokumenty w rejestr?

- Każdy kto je sporządza - odparła pracownica kadr

Inny świadek zeznawała na okoliczność powrotu ze zwolnienia do pracy powódki i przydzielonego jej nowego stanowiska.

- Nowe stanowisko było wcześniej uzgodnione bo pani powódka była u prezesa. Miała pokój wyposażony w biurko, komputer. Nie wiem czy urządzenie było sprawne. Przepracowała około tygodnia i wzięła urlop na żądanie.  Chyba nie wróciła potem do pracy.

O tym w jaki sposób szpital przygotował  nowe stanowisko pracy dla byłej kadrowej mówił informatyk.

- Było przygotowane stanowisko prac, biurko, komputer, sprzęt działał, następnie były problemy więc pani powódka dostała notebooka. Był sprawny. W szpitalu są urządzenia, które mają po 5 -10 lat. Okazało się, że komputer ma uszkodzoną płytę główną, ale notebook był sprawny,  pomimo że miał z 10 lat - mówił świadek. - Procedura jest taka jak coś nie działa, wniosek wypisuje użytkownik, trafia on do zarządu, jeśli zarząd wyraża zgodę to jest sprzęt kupowany. Ze względu na finanse szpitala nie zdarza się to często. Pokój który dostała powódka był pusty przez dłuższy czas. 

- Był to pokój księgowości, ale niewykorzystany. Było tam biurko, jakaś szafa, Powódka zgłaszała, że jest tam jej zimno, więc zorganizowałem grzejnik - mówił inny świadek. - Był też problem z komputerem, ale to informatyk tym się zajął. Powódka może czekała na następny komputer może dwa, trzy dni. 

- Powódka siedziała przez kilka dni razem z nami w dziale księgowości, ponieważ jeden z pracowników był na urlopie, tam miała komputer. Następnie jak on wrócił, zajęła pokój obok, który na stanie ma dział księgowości. Na wniosek zarządu jest on udostępniany  biegłym rewidentom i innym- mówiła zastępca głównego księgowego. - Nie wiem dlaczego nie pracowała w swoim dziale, powiedziała nam że teraz będzie zajmować się pozyskiwaniem funduszy unijnych. Powiedziała, że musi sobie napisać zakres obowiązków. Jednego dnia kiedy komputer nie działał, zwolniła się u członka zarządu pana Nerowskiego. 

- Czy ta sekcja pozyskiwania funduszy w szpitalu działa?

- Nie ma tej komórki u nas w szpitalu. 

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(14)

pracownikpracownik

13 0

O rany przez trzy lata nie być w pracy i jeszcze chodzić po sądach czy ja dobrze kumam? 16:35, 01.08.2018

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

reo

ABAB

13 0

Takich różnych kwiatków to po tej osobie można się spodziewać więcej tylko trzeba popytać i poszperać w dokumentach, a wiem co mówię . 16:39, 01.08.2018

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

Czy to oszustwo?Czy to oszustwo?

10 0

Czy sąd z urzędu zgłosi do prokuratury, bo chyba ktoś tam oszukał w dokumentach? A to na pewno jest podpis prezesa Musiałowicza? Skoro dokumentu nie było w rejestrze to być może to wcale nie jest to jego podpis. Sędzia powinien zgłosić do prokuratury i wezwać Musiałowicza dlaczego zawarł takie porozumienia, czy w ogóle wiedział że je zawarł ;) 19:45, 01.08.2018

Odpowiedzi:1
Odpowiedz

TO jaTO ja

7 0

Brawo!Coś jest na rzeczy. 19:52, 01.08.2018


Też mnie wykiwała!Też mnie wykiwała!

12 0

Grzebać w dokumentach,szukać!Wszystkich papierów była księgowa nie schowała.Zwolnić z tego samego powodu co ta pani zwalniała za zgodą dyr.Okońskiego:była księgowa jest pracownikiem niedyspozycyjnym z uwagi na ciągłe absencje chorobowe,co dezorganizuje pracę. 19:50, 01.08.2018

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

Starosta działaj!Starosta działaj!

13 0

W lipcu podpisane a w listopadzie zarząd przymusowy? Debich sprawdź to, gadasz jak najęty o tym zarządzie przymusowym to masz szansę się wykazać, chyba że gadasz głupoty. I okaże się jak zwykle... A Galowa z Kłopotowskim o tym wiedzieli? 20:14, 01.08.2018

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

pracownik 55pracownik 55

12 0

Niektórzy pracownicy zgłaszali władzy co się dzieje a tej personie tez mówili , ale władza na prawdę jest głucha i niewidoma. Prawda boli al;e wcześnie czy później trzeba się z nią zmierzyć. Słuchać ludzi nie klakierów żądnych stanowisk i kasy . 08:12, 02.08.2018

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

PatiPati

7 0

Każdy prezes był robiony w jajo, każdy prezes mógłby wyjąć takie różne dziwne dokumenty i złożyć zawiadomienie 11:10, 02.08.2018

Odpowiedzi:1
Odpowiedz

tak bylotak bylo

4 0

Tak to po czesci prawda a nawet byly robione notatki do szuflady ktore mozna bylo wyjac dla osiagniecia wlasnego celu prawda? 11:32, 02.08.2018


pigułapiguła

5 0

"Mnie zaintrygowało, że prezes zdecydował się je podpisać w trzy miesiące po zwolnieniu i że był to lipiec 2014, intrygujące było to że warto było je podpisać. Tego porozumienia nie było zarejestrowanego w tym miesiącu w rejestrze dokumentów, pod tą datą i numerem pisma są inne dokumenty. Tego dokumentu nie ma zarejestrowanego w szpitalu - mówiła świadek. - Porozumienia dwóch innych pracownic również mają tę samą datę i nie mają rejestracji. Pod numerami tych porozumień widnieją w rejestrze pisma dotyczące innych osób. Musiała je sporządzić ta sama osoba, która wiedziała jak to zrobić. My w kadrach tworzymy takie porozumienia, nikt inny nie mógł napisać tego, bo my dysponujemy formatem pisma" - a mnie intryguje jedno, dlaczego dotychczas nikt z dyrekcji szpitala czy organu nadzorczego nie zgłosił ewidentnego fałszowania dokumentów pracowniczych do Prokuratury. Dlaczego tam wszyscy tolerują a nawet kryją takie przekręty. Te osoby w normalnej firmie dawno by wyleciały z art. 52 a tam pewnie jeszcze za to podwyżki lub nagrody. Patologia na niespotykaną skalę. Ciekawe czy Sąd Pracy zgłosi ten przekręt do Prokuratury z tzw. urzędu ? 23:29, 02.08.2018

Odpowiedzi:1
Odpowiedz

to prawdato prawda

3 0

Tak masz rację tam jest totalna patologia i ZERO jakiegokolwiek nadzoru, każdy ... na swój strój a ta osóbka nie zajmowała się tymi co powinna tylko haki , haki , haki to najlepsza metoda rządzenia i manipulowania.Nie jeden dokument był sfałszowany , niby zagubiony, podstawiony do podpisania wśród innych dokumentów. a co może nie? 08:39, 03.08.2018


xyzxyz

3 0

Ta pani jako kadrowa zapisała się w pamięci pracowników jako cwaniara.wysyłała na kontrole zus do osób .które były w depresji kiedy po 20 latach pracy otrzymywali wypowiedzenia.bardzo dobrze pracowała z dyrektorami jeżeli to jej dało poczucie władzy.kryła wprost przestępstwa do których dopuszczały się osoby na stanowiskach kierowniczych.to ,że mogła dopuszczać się fauszowania dokumentów to jest możliwe.po tej pani można się wiele spodziewać.ponieważ na własnej skórze się przekonałam nie mam dla niej ani szacunku ani współczucia,skrzywdziła wiele osób. 12:48, 03.08.2018

Odpowiedzi:1
Odpowiedz

Tez mnie wykiwała!Tez mnie wykiwała!

2 0

Prawda! Ona tak robiła,skrzywdziła mnie też. Oby sprawiedliwość za krzywdy innych spotkała tą panią.
16:05, 03.08.2018


justynajustyna

0 1

ciekawe czy dostanie odszkodowanie? 20:48, 06.08.2018

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

0%